USA nigdy nie zaakceptuje atomowego statusu Korei Północnej – oświadczył szef amerykańskiej dyplomacji. Amerykańska Agencja Wywiadu Obrony w tajnym raporcie podejrzewa reżim Kim Dzong Una o zdolność do uzbrojenia pocisków balistycznych w głowice nuklearne.
Sekretarz stanu USA John Kerry stwierdził w Seulu, że płynąca ze strony Korei Północnej wojenna retoryka jest „nie do zaakceptowania przez żaden standard”. Dodał, że USA będą bronić siebie i sojuszników przed zagrożeniami ze strony Pjongjang.
A w regionie trwa nerwowe wyczekiwanie na północnokoreański test rakietowy, który miałby uświetnić obchodzoną 15 kwietnia rocznicę urodzin założyciela reżimu Kim Ir Sena.
Dwie wyrzutnie z gotowymi do odpalenia rakietami Musudan znajdują się na wschodnim wybrzeżu Korei Północnej, pomiędzy miastami Wonsan w prowincji Gangwon i Hamhung w prowincji Hamnam. Amerykański wywiad namierzył je we współpracy z sojuszniczymi służbami wywiadowczymi. Rakiety Musudan mają prawdopodobnie do 4 tys. km zasięgu. Według amerykańskich i południowokoreańskich źródeł wojskowych, na wschodnim wybrzeżu Korei Północnej są także inne rakiety. Południowokoreański urzędnik powiedział tamtejszym dziennikarzom, że oprócz Musudanami 4–5 mobilnych wyrzutni zauważono w rejonie Zatoki Donghan. Mogą być na nich pociski Scud o zasięgu 300–500 km i Rodong, które mogą razić cele odległe o 1300 km.
Wcześniej pojawiły się ostrzeżenia, że reżim w Pjongjangu może wydać rozkaz równoczesnego odpalenia rakiet kilku typów. W przeszłości zdarzyło się to już dwukrotnie. 4 lipca 2009 r. wystrzelono pięć rakiet Scud i dwie Rodong. 5 lipca 2006 r. zaś odpalono jeden pocisk Taepodong-2, cztery Scud i dwa Rodongi.
W dniu wizyty Johna Kerry’ego w Seulu atmosferę podgrzała wiadomość, że amerykańska Agencja Wywiadu Obrony (DIA) podejrzewa Koreę Północną o zdolność do uzbrojenia pocisków balistycznych w głowice nuklearne. Jednak trudno ocenić, czy zadziałają one po wystrzeleniu.
Informacje o tych przypuszczeniach ujawnił mediom republikański kongresmen Doug Lamborn, członek Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów, który dotarł do nieupublicznionego jeszcze raportu wywiadu pt. „Dynamiczna ocena zagrożenia 8099: Program Nuklearny Korei Północnej (marzec 2013)”. Szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. Martin Dempsey, nie chciał ich jednoznacznie potwierdzić, mówiąc, że dokument nie został jeszcze ujawniony.
Niektórzy przedstawiciele administracji USA oraz ministerstwo obrony Korei Południowej powątpiewają w prawdziwość tych formacji. James Clapper, dyrektor Narodowego Wywiadu, który koordynuje prace amerykańskich służb specjalnych, zwrócił uwagę, że raport DIA nie jest odzwierciedleniem oceny całej społeczności wywiadowczej. Media przypomniały, że przed 2003 rokiem DIA utrzymywała, że iracki dyktator Saddam Husajn nadal ma broń chemiczną. Po amerykańskiej inwazji informacje te się nie potwierdziły. Komentarza w sprawie raportu odmówił rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Hong Lei. Również dziś pojawiła się depesza oficjalnej agencji prasowej Sinhua, w której anonimowy przedstawiciel ministerstwa obrony w Pekinie zaprzeczył informacjom zagranicznych mediów, że Chiny zwiększyły liczbę wojsk w pobliżu granicy z Koreą Północną.
Źródła: Reuters, CNN News, Korea Herald, Washington Times
autor zdjęć: US Army
komentarze