60 lat polskiego uczestnictwa w operacjach pokojowych to powód do dumy, ale i wielu podsumowań. W 1953 r. byliśmy jedynym państwem w Bloku Wschodnim, które zostało zaproszone do udziału w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli monitorującej przestrzeganie rozejmu na Półwyspie Koreańskim. Przez wiele późniejszych lat także to tylko Polska miała nieformalną zgodę na udział w operacjach pokojowych ONZ – pisze gen. Bogusław Pacek, rektor komendant Akademii Obrony Narodowej, doradca ministra obrony narodowej.
Pierwszą operacją, w której uczestniczyły nasze zwarte pododdziały była misja UNEF II w Egipcie w 1973 r. Jakież to były wówczas przeżycia związane ze służbą w błękitnych beretach. Późniejsze najbardziej popularne operacje pokojowe z naszym udziałem to POLLOG i POLBAT w Libanie i UNDOF na Wzgórzach Golan. Polska przez wiele lat należała do czołowych kontrybutorów misji ONZ. Przez 60 lat byliśmy w wielu operacjach, nawet w Sudanie, Kongu, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, Czadie i w Liberii.
Przez wiele lat to właśnie misje pokojowe były oknem na świat dla polskich sił zbrojnych. Z tych i wielu innych powodów żołnierzom wyjeżdżającym na misję stawiano wysoką poprzeczkę. Chętnych na wyjazd było mnóstwo. Nie ma co ukrywać – także z finansowych powodów. Chorąży po półrocznym pobycie w misji mógł sobie kupić może nieco używanego ale będącego w Polsce marzeniem Fiata 125p.
Udział polskich żołnierzy w misjach pokojowych – wyszkolenie, wyposażenie i nasza wojskowo-polska kindersztuba pokazywały przez lata, że należymy do światowej czołówki. Polska zyskiwała bardzo w narodowym wizerunku dzięki naszym żołnierzom w błękitnych beretach.
Służba w misjach związana była z wyrzeczeniami, rozłąką z rodzinami, także z ryzykiem i zagrożeniami. W ciągu 60 lat tysiące razy, tysiące żołnierzy przeżywało różne dramatyczne sytuacje. Wielu z nich oddało podczas misji życie. To najwyższa cena, jaką przyszło im zapłacić za światowe bezpieczeństwo i pokój. Pamiętajmy o nich w 60. rocznicę naszego udziału w misjach pokojowych.
komentarze