Nie można sprzedawać uzbrojenia rządom posądzanym o ludobójstwo, wspieranie terroryzmu i łamanie praw człowieka – tak brzmi jedno z ustaleń przyjętego przez Organizację Narodów Zjednoczonych traktatu o handlu bronią konwencjonalną. To pierwszy taki dokument w historii.
Prace nad nim trwały przez dziesięć lat. Przyjęcie konwencji stało się możliwe głównie dzięki poparciu Baracka Obamy. Poprzedni prezydenci USA na podobne uregulowania patrzyli bowiem niechętnie. A wszystko za sprawą wpływowego za oceanem Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego. Jego przedstawiciele przekonywali Biały Dom, że oenzetowski dokument może doprowadzić do zakazu swobodnego posiadania broni w USA.
W ostatniej chwili przyjęcie konwencji chciały zablokować Iran, Syria oraz Korea Północna. Próba została podjęta w ubiegłym roku, na specjalnej konferencji ONZ. Jednak dzięki inicjatywie przedstawicieli Meksyku, debata trafiła na forum ogólne Narodów Zjednoczonych. A tam do przyjęcia dokumentu wystarczyła zwykła większość.
Ostatecznie konwencję poparły 154 państwa, w tym Polska. Przeciw były Iran, Syria i Korea Północna. 23 kolejne kraje wstrzymały się od głosu. Wśród nich znalazły się między innymi Rosja, Chiny, Boliwia, Wenezuela i Kuba.
Konwencja nakłada na państwa obowiązek wprowadzenia narodowych przepisów regulujących eksport broni konwencjonalnej. Karabiny, czołgi, okręty czy wojskowe samoloty nie mogą trafiać do krajów objętych embargiem, ale też państw, których rządy są posądzane o ludobójstwo, współpracę z terrorystami, a także łamanie na szeroką skalę praw człowieka. Uregulowania mają zmniejszyć ryzyko zbrodni wojennych i chronić cywilów.
Ale wiele państw zgłasza wątpliwości. Przedstawiciele Rosji na przykład twierdzą, że dokument jest niekompletny, ponieważ nie reguluje sprzedaży broni organizacjom, które nie mają statusu państwa. W podobnym tonie wypowiada się Syria. Rządy tych krajów chcą zablokować możliwość dostarczania uzbrojenia odpowiednio do Czeczenii i opozycji walczącej z syryjskim reżimem.
– Dokument przeanalizujemy uważnie już w Moskwie. Dopiero wtedy podejmiemy decyzję, czy przyłączyć się do traktatu – podkreśla Witalij Czurkin, ambasador Rosji przy ONZ.
Aby konwencja mogła wejść w życie, musi ją poprzeć pięćdziesiąt państw. Obroty na światowym rynku handlu bronią sięgają 70 mld dolarów rocznie. Największym eksporterem uzbrojenia są Stany Zjednoczone. Ich udział w rynku eksperci szacują na trzydzieści procent. Za USA lokują się Rosja, Niemcy, Francja i Chiny, które niedawno wyprzedziły Wielką Brytanię. Najbardziej znaczącym odbiorcą broni są Indie (dziesięć procent udziału w rynku), Korea Południowa, Pakistan i Chiny.
Jak szacują eksperci, każdego dnia w konfliktach zbrojnych na całym świecie od użycia broni ginie około dwóch tysięcy osób.
Źródła: IAR, AP, Reuters
autor zdjęć: arch. PZ
komentarze