W nowy 2013 rok wkraczamy z licznymi starymi konfliktami. Niestety, tylko najwięksi optymiści liczą, że następnych 12 miesięcy przyniesie długo oczekiwany przełom – uważa Tadeusz Wróbel, dziennikarz „Polski Zbrojnej”.
Prawdopodobnie głównym rejonem zapalnym na świecie pozostanie Bliski Wschód. W Syrii trwa krwawa wojna domowa, której koniec trudno przewidzieć. Choć prezydenta Baszara el-Asada opuszczają kolejni współpracownicy, jego reżim nadal kontroluje znaczące połacie kraju. Zaś w razie jego upadku może nastąpić brutalny odwet na tej części społeczności, która uważana jest za zwolenników obecnej władzy. W najgorszej sytuacji znaleźliby się alawici, gdyż z tej grupy wyznaniowej wywodzi się elita rządząca Syrią od kilkudziesięciu lat. Niepokój budzi możliwość rozlania się konfliktu poza jej granice. Niezwykle podatny jest na to Liban, który stanowi mozaikę etniczną i wyznaniową.
Wielką niewiadomą jest rozwój sytuacji wokół irańskiego programu atomowego. Żadna ze stron nie jest skłonna do ustępstw. Izraelczycy dali jasno do zrozumienia, że nie zamierzają dopuścić, by Iran stał się państwem z bombą atomową. Jeśli zdecydowaliby się na atak na jego instalacje atomowe, w konflikt wciągnięte zostałyby też Stany Zjednoczone, gdyż Irańczycy zapowiedzieli odwetowe ataki na instalacje wojskowe USA na Bliskim Wschodzie.
Niespokojny pozostanie, ale to nic nowego, leżący na południu Półwyspu Arabskiego Jemen, gdzie odejście długoletniego dyktatora niewiele poprawiło sytuację. Kraj ten ma ogromne problemy gospodarcze i społeczne, których nie jest zdolny rozwiązać, gdyż funkcjonuje tylko dzięki pomocy międzynarodowej. Nadal jednym z najniebezpieczniejszych miejsc na Ziemi pozostaje Irak, gdzie nasilił się ostatnio konflikt arabsko-kurdyjski. Z kurdyjskimi partyzantami walczy też sąsiednia Turcja i nie widać szans na zakończenie tej wojny.
W Afryce czeka nas w przyszłym roku międzynarodowa interwencja w Mali, którego północ kontrolują zbrojne grupy, z których część ma powiązania z Al-Kaidą. Jednak problemem tego państwa jest nie tylko rebelia, ale własna armia. Część oficerów bardziej zajmuje się ingerowaniem w życie polityczne niż walką z buntownikami. Niepewna jest przyszłość Libii, gdzie są silne podziały między regionami.
Bardzo zła jest sytuacja wewnętrzna w najludniejszym państwie Afryki – Nigerii. Zaostrza się tam konflikt religijny między chrześcijanami a muzułmanami. Nie ma też co liczyć, że dojdzie do uspokojenia sytuacji na wschodzie, w Demokratycznej Republice Konga. W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje potwierdzające podejrzenia, że chaos podsyca tam sąsiednia Rwanda. Nie widać szansy na zakończenie konfliktu w Somalii. Wyjątkowo kruchy jest pokój między państwami sudańskimi. Ich władze wzajemnie oskarżają się o wspieranie wrogich im grup rebelianckich. W ostatnich tygodniach pojawiło się też nowe ognisko zapalne w Republice Środkowoafrykańskiej.
W Azji Środkowej oczy świata pozostaną zwrócone na Afganistan, w którym wygaszana jest misja Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa. Równie niestabilny jest sąsiedni Pakistan, rozdzierany konfliktami na tle politycznym i religijnym. Co więcej, niewiele trzeba, by doszło do krwawych starć na granicy z Indiami.
Na Dalekim Wschodzie nadal będą trwały wewnętrzne rebelie w Tajlandii i na Filipinach. Jednak ważniejsze dla sytuacji w regionie będą spory terytorialne, w których głównym graczem są Chiny. Trzeba się liczyć z nowymi incydentami na morzu i w powietrzu. Jednak raczej nie powinny one doprowadzić do jakiegoś ostrzejszego kryzysu polityczno-militarnego. Jak zwykle wielką niewiadomą pozostaje Korea Północna, która już pokazała, że jest gotowa posunąć się bardzo daleko w swych prowokacjach.
W Ameryce Łacińskiej pojawiła się nowa nadzieja na zakończenie trwającej od około pół wieku wojny domowej w Kolumbii. Lewicowi partyzanci rozmawiają z władzami w Bogocie, ale te nie ogłosiły rozejmu na czas negocjacji. Prawdopodobnie kolumbijski rząd chce poprzez presję militarną „zmiękczyć” osłabionych w ostatnich latach rebeliantów. Jednak, czy te działania przyniosą zamierzone efekty, trudno powiedzieć. W Peru zaś co jakiś czas przypominają o swym istnieniu członkowie maoistycznego Świetlistego Szlaku.
Najbardziej krwawy konflikt na półkuli zachodniej toczy się w Meksyku, którego władze nie są w stanie skutecznie przeciwstawić się kartelom narkotykowym. Dzięki ogromnym pieniądzom gangi łatwo korumpują polityków, urzędników, policjantów i wojskowych. Od grudnia 2006 r. zginęło już ponad 60 tys. Meksykanów.
W Europie zaś będzie tlił się konflikt na północnym Kaukazie, gdzie nadal aktywne są wrogie Rosji grupy rebelianckie. Nierozwiązane pozostają spory terytorialne między Gruzją a Rosją oraz Armenii z Azerbejdżanem. Szczególnie ten ostatni może się przerodzić w nową wojnę. Azerowie, nie zyskawszy nic podczas wieloletnich negocjacji, mogą spróbować zbrojnie odzyskać Górski Karabach. Tym bardziej że w ostatnich latach sporo inwestowali w modernizację sił zbrojnych.
komentarze