Niemal co dnia na tureckie terytoria graniczące z Syrią spadają pociski moździerzowe. Władze w Ankarze zapewniają, że nie chcą wojny, ale ostrzegają, że uczynią wszystko, co konieczne, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom swego kraju. Dlatego parlament zgodził się na operację militarną przeciw Syrii, a przy granicy z tym krajem rozmieszczane są dodatkowe oddziały.
– W Syrii rozgrywa się teraz najgorszy scenariusz, ale Turcja zrobi wszystko, by zapewnić sobie bezpieczeństwo – oświadczył wczoraj prezydent Turcji Abdullah Gul. Tego dnia na terytorium jego kraju spadł kolejny pocisk wystrzelony z Syrii. – Od tej chwili każdy atak na nas spotka się z natychmiastową odpowiedzią – zapowiedział po posiedzeniu tureckiego rządu jego rzecznik Bullent Arinc.
W kierunku granicy z Syrią wysyłane są dodatkowe oddziały wojsk tureckich. Wczoraj do Adany, gdzie znajduje się dowództwo 6 Korpusu Armijnego z odpowiadającej za pogranicze z Syrią 2 Armii, przyjechał szef tureckiego sztabu generalnego gen. Necdet Ozel. Również w poniedziałek zapowiedziano przerzut 25–40 samolotów bojowych do bazy lotniczej w Diyarbakir. Duża liczba myśliwców F-16 wylądowała tam już wczoraj po południu. Turecka agencja prasowa Dogan poinformowała o konwojach pojazdów wojskowych zmierzających w kierunku miasta Akcakale w prowincji Şanlıurfa. Dwa dni wcześniej kolumny wojskowe z czołgami i wyrzutniami rakiet przeciwlotniczych dostrzeżono w rejonie miasta Suruc w tej samej prowincji. Wojskowe ciężarówki ciągnące haubice zauważono także w okolicy miasta Reyhanli w prowincji Hatay.
W ostatnich dniach najniebezpieczniejszym miejscem na pograniczu z Syrią jest Akcakale. 7 października pocisk moździerzowy spadł w pobliżu zakładu spółki zbożowej TMO, kilkaset metrów od centrum tej miejscowości. O wiele tragiczniejszy w skutkach był ostrzał Akcakale, do którego doszło 3 października. Pocisk zabił dwie kobiety i trójkę dzieci. Rannych zostało 9 osób. Większość mediów podała, że pocisk wystrzelono z moździerza. Jednak według szefa tureckiej dyplomacji Ahmeta Davutoglu pochodził on ze 122-milimetrowej haubicy typu D30, której używa armia syryjska.
Na ostrzał turecka artyleria odpowiedziała ogniem z samobieżnych haubic Firtina kalibru 155 mm z 20 Brygady Pancernej. Do namierzenia celów wykorzystano radary artyleryjskie AN/TPQ 36 oraz samoloty F-4. Pociski z haubic spadły na pozycje syryjskich wojsk rządowych. Kilkuset żołnierzy wycofało się spod ognia. Podobnie strona turecka zareagowała na kolejny ostrzał w niedzielę. Niezależni obserwatorzy monitorujący rozwój sytuacji w rozdartej wojną domową Syrii podali, że tureckie pociski spadały w pobliżu miasta Tel Abyad około 10 km od granicy. Od kilku dni w tym rejonie toczą się walki pomiędzy powstańcami a oddziałami reżimu prezydenta Baszara al-Assada. Te ostatnie w niedzielę ostrzeliwały kontrolowaną przez bojowników siedzibę służby celnej, która znajduje się zaledwie 300 m od granicy.
Natomiast sobotni ostrzał tureckiej miejscowości Guvecci miał związek z walkami o kontrolę nad przygraniczną wioską Khirbet al-Joz. W tym dniu podczas 12-godzinnej bitwy zginęło najprawdopodobniej co najmniej 40 syryjskich żołnierzy, w tym pięciu oficerów. Powstańcy stracili dziewięciu bojowników, ale wyparli wroga. Mieszkający po drugiej strony granicy Turcy potwierdzili, że nad pobliskim syryjskim posterunkiem granicznym powiewa flaga Wolnej Armii Syryjskiej.
Pociski moździerzowe spadają w różnych rejonach tureckiego pogranicza. O ich wystrzelenie podejrzewane są syryjskie oddziały rządowe, które walczą z powstańcami o zachowanie kontroli nad granicą. Turcy odpowiadają na spadające pociski moździerzowe ogniem artyleryjskim. W ubiegłym tygodniu premier Tayyip Erdogan powiedział, że jego kraj nie chce wojny z Syrią. Jednak ostrzegł ekipę rządzącą w Damaszku, aby nie popełniła „fatalnego błędu” testując cierpliwość Ankary. Erdogan stwierdził, że Turcja, jeśli będzie to konieczne, zdecyduje się na konflikt z sąsiadem. Stał on się tym bardziej prawdopodobny, że po krwawym środowym incydencie w Akcakale turecki parlament wyraził zgodę na podjęcie działań militarnych na terenie Syrii.
Natomiast władze w Damaszku zapewniają, że ostrzały były niezamierzone. Według mediów tureckich zakazały one swym samolotom i śmigłowcom lotów w dziesięciokilometrowym pasie wzdłuż granicy. Syryjskie siły rządowe nie używają tu również dział.
Źródła: Bloomberg, DHA, Hurriyet Daily News com., Reuters, Sabah
autor zdjęć: NATO
komentarze