moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Brak perspektyw na szybką zmianę sytuacji w Ukrainie

Rosja dąży do całkowitego zniszczenia architektury bezpieczeństwa w świecie transatlantyckim i jest bardzo wrogo nastawiona do państw Sojuszu Północnoatlantyckiego – mówi Anna Maria Dyner z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak dodaje, po dwóch latach wojny na froncie nie widać perspektyw na szybki przełom.

Mijają dwa lata od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę i choć miała to być błyskawiczna wojna, to Rosjanom udało się zająć, wraz z Donbasem i Krymem, niespełna 20% ukraińskiego terytorium. Jak może Pani podsumować minione dwa lata wojny?

Anna Maria Dyner: Trudno podsumowywać całe dwa lata wojny bez drobiazgowej analizy, dlatego moim zdaniem warto się skupić na kilku aspektach. Pierwszym z nich jest kwestia związana z działaniami wojennymi bezpośrednio prowadzonymi w Ukrainie. Druga rzecz to nieudana, mimo wszystko, próba izolowania Rosji na arenie międzynarodowej. Trzecia sprawa, która z naszego punktu widzenia jest bardzo ważna, to kwestia podejścia Rosji do państw NATO, a przede wszystkim do państw wschodniej flanki, a więc wszystkich działań hybrydowych, które Rosjanie prowadzą przeciwko nam do spółki z Białorusią.

REKLAMA

Zacznijmy zatem od działań zbrojnych. Jak wygląda dziś sytuacja na froncie walk?

Po sukcesach, które miały miejsce w 2022 roku, czyli udanej ofensywie charkowskiej i chersońskiej, siły zbrojne Ukrainy nie były w stanie wyzwolić więcej terytorium swojego państwa. Wiązało się to z wieloma kwestiami, m.in. z dość późnymi dostawami sprzętu z Zachodu i zbyt późnym szkoleniem wojska oraz ubytkiem najlepiej wyszkolonych, wykwalifikowanych żołnierzy, którzy odnosili rany i ginęli zwłaszcza w pierwszej fazie wojny. Wpływ na tę sytuację miała też polityka Federacji Rosyjskiej. Rosjanie po porażkach z roku 2022 zaczęli się uczyć na własnych błędach. Na terenach południowo-wschodniej Ukrainy rozpoczęli budowę specjalnych umocnień, zapór inżynieryjnych, czyli tzw. linii Surowikina [od nazwiska ówczesnego dowódcy sił zbrojnych Rosji w Ukrainie Sergieja Surowikina – przyp. red.]. Jak się później okazało, ta linia miała istotne znaczenie dla Rosjan i niestety nie pozwoliła na przeprowadzenie skutecznej kontrofensywy ukraińskiej w 2023 roku.

Ukraińcy, ale i cały zachodni świat, wiele obiecywali sobie po tej kontrofensywie. Czekaliśmy na przełom.

To prawda, ale jeszcze przed rozpoczęciem kontrofensywy gen. Walerij Załużny (do 8 lutego głównodowodzący ukraińskimi siłami zbrojnymi) jasno i zdecydowanie wskazywał na trudności, jakie mogą być związane z prowadzeniem tej operacji. Na to, że Rosjanie dobrze się do niej przygotowali oraz na to, że Ukraina nie ma wystarczających zasobów uzbrojenia; podkreślał zwłaszcza kwestie związane z lotnictwem, łącznością, z walką radioelektroniczną, ze wszystkim tym, co jest niezbędne, żeby uzyskać przewagę nad stroną rosyjską.

Ukrainie nie pomogła też pogoda, dość późne roztopy, długo trwające deszcze, które de facto uniemożliwiły użycie ciężkiego sprzętu do bardzo późnej wiosny, a dały czas Rosjanom na dokończenie budowy wspomnianej linii umocnień. Do tego pozytywną z rosyjskiego punktu widzenia rolę odegrała częściowa mobilizacja prowadzona jesienią. Na front trafiali nowi, przeszkoleni żołnierze. Rosja przestawiła częściowo swoją gospodarkę na tory wojenne, zakłady zbrojeniowe zaczęły pracować w reżimie całodobowym, a to pozwoliło na uzupełnienie bieżących strat. I jeszcze stronie rosyjskiej w sukurs przychodziła część państw, takich jak Chiny, Iran, Korea Północna, Białoruś, skąd Rosjanie mogli pozyskiwać technologie i dodatkowe uzbrojenie oraz przede wszystkim dodatkową amunicję, w tym artyleryjską. Stąd też drugi rok tej odsłony konfliktu to de facto wojna pozycyjna, w trakcie której trwały krwawe, niekiedy bardzo zażarte walki, które nie spowodowały jednak przełamania linii okopów jednej bądź drugiej strony.

Wspomniała Pani o sankcjach nałożonych na Rosję. Nie działają?

Chociaż Unia Europejska i Stany Zjednoczone nakładają kolejne sankcje na Rosję, i częściowo też na Białoruś, widać wyraźnie, że nie przyniosły one aż tak istotnych efektów, jakich można było oczekiwać. Gospodarka rosyjska nie radzi sobie może bardzo dobrze, ale mimo wszystko działa w tym reżimie sankcji. Rosjanie byli w stanie przekierować część eksportu swoich surowców energetycznych m.in. do Chin. Rosja współpracuje z wieloma państwami świata, m.in. z Azji, rozwija się też idea BRICS-u [wielostronny format współpracy największych mocarstw z różnych kontynentów spoza Zachodu: Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA – przyp. red.]. Rosja za sprawą swoich prywatnych firm wojskowych wciąż pozostaje w Afryce i ciągle szuka poparcia wśród państw Ameryki Południowej. Rosjanie mówią o konieczności obalenia hegemonii Zachodu, o tym, że to nie tylko Zachód powinien dyktować porządek świata. W Ameryce Południowej natomiast częściowo bazują na antyamerykańskich resentymentach, czyli na poczuciu krzywdy wywołanym przez politykę Stanów Zjednoczonych. Stąd też bardzo trudno mówić o izolowaniu Federacji Rosyjskiej i o wymiernym znaczeniu sankcji.

Z naszej perspektywy bardzo ważny jest stosunek Rosji do państw wschodniej flanki NATO. Pod koniec ubiegłego roku prezydent Putin groził np. Łotwie.

Rosyjska elita polityczna podkreśla zdecydowanie wrogi stosunek do państw natowskich, do Stanów Zjednoczonych, ale też do Polski czy państw bałtyckich. Pojawiają się komunikaty o tym, że Rosja znajduje się w stanie jakiegoś rodzaju wojny z państwami NATO. Oczywiście wojny niewypowiedzianej, niekinetycznej. Z tym się jednak wiążą działania Federacji Rosyjskiej w obszarze hybrydowym, czyli mające wpływ na politykę, gospodarkę, sferę militarną, na społeczeństwa, a nawet na szkody w infrastrukturze krytycznej. Rosjanie próbują oddziaływać i wpływać na rzeczywistość np. w państwach, w których prowadzone są wybory. Rosja podkręca tam polaryzację społeczną, stawia na skrajne środowiska po obu stronach politycznej barykady, prowadzi działania w strefie propagandowej. Rosjanie aktywizują się też w cyberprzestrzeni i tutaj np. warto zwrócić uwagę na to, o czym mówią dowódcy polskich wojsk obrony cyberprzestrzeni, że w tej piątej domenie nie mamy czasu pokoju, tylko cały czas prowadzone są wrogie działania. Z różnego rodzaju informacji można także wnioskować, że Rosjanie prowadzą również rozpoznanie naszej infrastruktury krytycznej, w tym energetycznej i transportowej.

Po dwóch latach widzimy, że strona rosyjska nie dąży do koncyliacji. Przeciwnie, ostatnio minister Siergiej Ławrow wprost powiedział, że nie ma mowy o rozmowach z państwami Zachodu bez przyjęcia przez nie żądań rosyjskich z grudnia 2021 roku. Kreml domaga się m.in. wycofania infrastruktury wojskowej NATO z państw wschodniej flanki. A to oznacza, że Rosja dąży do całkowitego zniszczenia architektury bezpieczeństwa w świecie transatlantyckim, do przebudowy całego systemu i jest bardzo wrogo nastawiona do państw Sojuszu.

Czy Pani zdaniem najbliższe miesiące mogą przynieść jakiś przełom na froncie? Analitycy mówią o kolejnej kontrofensywie, ale w dopiero w perspektywie 2025 roku.

Do zakończenia kolejnych roztopów, czyli do późnej wiosny, nie wydaje mi się, by którakolwiek ze stron była w stanie przygotować operację ofensywną, która zmieniłaby obraz walk. Być może na taką operację zdecydują się Rosjanie, ale tutaj w grę wchodzą wybory prezydenckie, które złośliwie nazwę wyborami Putina. Dopiero po nich Rosja może podjąć decyzje związane np. z kolejną odsłoną mobilizacji lub też z podjęciem działań ofensywnych. Rosja znacząco zwiększyła wydatki zbrojeniowe, w zeszłym roku było to już około 6% PKB, czyli najwięcej we współczesnej historii. Rosjanie szykują swoją armię do podjęcia dalszych działań, ale tak jak wspomniałam, w najbliższych miesiącach trudno sobie wyobrazić sytuację związaną z przełamaniem ukraińskiej linii obrony czy zajęciem jakiegoś znacznego terenu Ukrainy z Kijowem włącznie.

Z perspektywy Ukrainy, co warto podkreślić, istotne są natomiast problemy z mobilizacją żołnierzy, dostępnością sprzętu. Nie bez znaczenia jest też kalendarz polityczny. Ogromne znaczenie będą miały wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, bo od tego, kto je wygra, może zależeć to, w jakim stopniu USA będą wspierać Ukrainę.

Czy Pani zdaniem ewentualna wygrana w wyborach prezydenckich Donalda Trumpa przebuduje system wsparcia Ukrainy?

Nie możemy zakładać stuprocentowo, że po ewentualnej wygranej Donalda Trumpa wsparcie zostanie zatrzymane, ale z pewnością dojdzie do przebudowy polityki Stanów Zjednoczonych i różnego rodzaju działania polityczne będą o wiele trudniejsze. Rosjanie o tym doskonale wiedzą, dlatego też im zależy na tym, by wybory wygrał kandydat partii republikańskiej.

Wróćmy do Ukrainy. Jak po dwóch latach wojny wygląda kondycja społeczeństwa ukraińskiego? Jak silne jest to państwo, bo co jakiś czas dobiegają nas informacje o sporach i podziałach wewnątrz władz ukraińskich.

Na pewno społeczeństwo jest coraz bardziej zmęczone, ale co ważne, nie ma nastrojów, które wskazywałyby na to, że Ukraina powinna się poddać. To oznacza, że jest jeszcze jakiś zasób mobilizacyjny i w miarę wysokie morale społeczeństwa. Warto zwrócić uwagę na to, że wielu Ukraińców opuściło to państwo. Kraj się wyludnił, co będzie miało znaczenie dla gospodarki czy demografii.

Faktem jest, że na Ukrainę wraca polityka w tej nie za bardzo dobrej odsłonie, wracają spory polityczne. Odwołany został gen. Załużny, którego prezydent Zełenski zaczął postrzegać bardziej jako rywala politycznego, a nie człowieka, który dąży do utrzymania niepodległości i niezależności Ukrainy. W tym roku powinny się odbyć w Ukrainie wybory prezydenckie i parlamentarne, ale ze względu na stan wojny najpewniej nie zostaną one przeprowadzone. Do gry wracają oligarchowie, coraz bardziej widoczna staje się korupcja.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba powiedział w Davos: „Dajcie nam wszystko, czego potrzebujemy, a Ukraina będzie w stanie dokończyć zadanie”. Czego zatem teraz ukraińskim siłom zbrojnym potrzeba najbardziej?

Uzbrojenia, uzbrojenia i jeszcze raz uzbrojenia. Ukrainie potrzebne jest lotnictwo, czyli myśliwce i uzbrojenie do tych samolotów. Z punktu widzenia obrony infrastruktury krytycznej ważne są systemy obrony powietrznej. Do tego wszystkiego konieczny jest oczywiście sprzęt pancerny i dla lekkiej piechoty. Potrzebne są też środki łączności, środki do walki radioelektronicznej, no i przede wszystkim amunicja. Oprócz tego wszystkiego Ukrainie niezbędne jest dalsze wsparcie polityczne i finansowe, żeby to państwo jakkolwiek funkcjonowało w sferze gospodarczej. I żeby, przepraszam za dosadność, dało się cokolwiek odbudować w tym kraju, jeśli dojdzie do momentu, gdy którakolwiek ze stron będzie chciała usiąść do rozmów.

Rozmawiała: Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: AA / ABACA / Abaca / East News, Michał Niwicz

dodaj komentarz

komentarze


Rumunia, czyli od ćwiczeń do ćwiczeń
 
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Jak dowodzić plutonem szturmowym? Nowy kurs w 6 BPD
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Ostrogi dla polskich żołnierzy
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Capstrzyk rozpoczął świętowanie niepodległości
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Długa droga do Bredy
Witos i spadochroniarze
Każda żałoba jest inna
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Jutrzenka swobody
Kask weterana w słusznej sprawie
Foka po egejsku
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Nowi generałowie w Wojsku Polskim
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Nominacje generalskie na 106. rocznicę odzyskania niepodległości
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Żeby nie poddać się PTSD
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Breda w polskich rękach
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Nowe pojazdy dla armii
Ostre słowa, mocne ciosy
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Niepokonany generał Stanisław Maczek
The Power of Buzdygan Award
Rosomaki na Litwie
Kleszcze pod kontrolą
Zmiana warty w PKW Liban
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Snipery dla polskich FA-50
Strategiczne partnerstwo
Polskie „JAG” już działa
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Czworonożny żandarm w Paryżu
Polska liderem pomocy Ukrainie
Żołnierze, zdaliście egzamin celująco
Odznaczenia dla amerykańskich żołnierzy
„Bezpieczne Podlasie” na półmetku
Szef MON-u o podkomisji smoleńskiej
Polski wkład w F-16
Święto marynarzy po nowemu
Olimp w Paryżu
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Namiastka selekcji
Olympus in Paris
Karta dla rodzin wojskowych
Polsko-czeska współpraca na rzecz bezpieczeństwa

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO