Wiele wskazuje na to, że zmasowana rosyjska ofensywa na wschodzie Ukrainy nie przebiega po myśli Kremla. Stąd najpewniej pomysł otwarcia nowego frontu. W Naddniestrzu, zbuntowanej enklawie Mołdawii, odnotowano kilka wybuchów, o które Rosja natychmiast zaczęła podejrzewać Ukraińców. Czy będzie to pretekst do włączenia tego terytorium do wojny?
Dziś po południu wieści płynące z frontu zostały w Polsce na chwilę przesłonięte przez informację o pokerowej zagrywce Gazpromu. Koncern kontrolowany przez Kreml zdecydował o zakręceniu kurka z gazem. Wkrótce okazało się, że podobnie stało się na Litwie. – Jesteśmy przygotowani na zupełne odcięcie od rosyjskich surowców – uspokajała podczas konferencji prasowej minister klimatu Anna Moskwa. Wtórował jej Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. infrastruktury energetycznej. – Wszyscy dotychczasowi odbiorcy gazu w Polsce otrzymają ten surowiec na poziomie, na jakim otrzymywali go do tej chwili – zapewniał. Dodał też, że sprawa nagłego wstrzymania realizacji kontraktu będzie badana przez prawników.
Jeszcze przed konferencją ministrów, przebywający w Berlinie premier Mateusz Morawiecki tłumaczył, że rząd niedawno otrzymał dokument z groźbami ze strony Gazpromu, ale nie ma powodu do obaw, bo polskie magazyny z gazem wypełnione są w 76 procentach. Poza tym realizowane są dostawy z innych źródeł. Morawiecki wybrał się do stolicy Niemiec na spotkanie z kanclerzem Olafem Scholzem, by namawiać go do zaostrzenia antyrosyjskich sankcji.
Dziś polski rząd ogłosił wprowadzenie własnych regulacji, które stanowią uzupełnienie sankcji nakładanych na Rosję przez Unię Europejską. Na liście podmiotów objętych restrykcjami znalazło się 50 przedsiębiorstw zarówno rosyjskich, jak i powiązanych z Rosją. Wśród nich są Gazprom, firmy Acron czy KTK Polska i Suek Polska, które trudniły się sprowadzaniem węgla z Rosji oraz okupowanej przez nią części Donbasu.
Dziś także bardzo wiele działo się na wschodzie. Polityków i media zelektryzowały tajemnicze wybuchy na terytorium Naddniestrza, samozwańczej prorosyjskiej republiki, która lata temu wypowiedziała posłuszeństwo Mołdawii. Do pierwszego doszło jeszcze w poniedziałek. Według doniesień tamtejszych mediów ładunek miał eksplodować w budynku ministerstwa bezpieczeństwa w Tyraspolu. Nazajutrz trzy kolejne wybuchy uszkodziły radiowe maszty nadawcze wykorzystywane do transmisji programy rosyjskiego radia oraz koszary. Władze Naddniestrza uznały to za akt terroryzmu. Ich przedstawiciele przekazali anonimowo rosyjskiej agencji Ria Novosti, że sprawcy zamachów przyjechali z Ukrainy. Na wydarzenia bardzo szybko zareagowała Moskwa. Jak stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, Rosja jest incydentami „poważnie zaniepokojona”. Tymczasem Ukraińcy nie mają wątpliwości: „Mamy do czynienia z prowokacją Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Celem jest otwarcie dodatkowego frontu w obwodzie odeskim”. Innymi słowy: budowanie narracji o ukraińskim zagrożeniu ma dać pretekst do wyprowadzenia z koszar rosyjskich żołnierzy, którzy stacjonują w Naddniestrzu i uderzenia na pobliską Odessę.
Taki scenariusz rodzi ogromne obawy w samej Mołdawii. Tamtejsze władze uznają Naddniestrze za integralną część mołdawskiego terytorium. Od dawna też obawiają się, że ich kraj stanie się kolejną ofiarą rosyjskiej agresji. – Mołdawia potępia próby destabilizacji regionu i podejmie wszelkie środki, by zapobiec dalszej eskalacji – podkreśla mołdawska prezydent Maia Sandu.
Tymczasem Odessa już raz stała się celem ataku rakietowego. Pociski spadły między innymi na osiedle mieszkaniowe. Dziś rosyjscy żołnierze zniszczyli kluczowy most na Dniestrze. Przeprawa łączyła obwód odeski z pozostałą częścią Ukrainy. W samym mieście cały czas jednak panuje względny spokój. Przynajmniej w porównaniu z innymi obszarami na południu i wschodzie kraju.
Ciężkie walki toczą się w okolicach okupowanego przez Rosjan Chersonia. Jeszcze trudniejsza sytuacja panuje w obwodach donieckim i ługańskim. Żołnierze obydwu stron toczyli dziś zażarte boje w Siewierodoniecku, Popasnej i na południu od miejscowości Izium. „Siły rosyjskie prawdopodobnie próbują okrążyć silniej ufortyfikowane pozycje ukraińskie na wschodzie – czytamy w codziennym raporcie brytyjskiego wywiadu. „Rosjanie usiłują posuwać się w kierunku miast Słowiańsk i Kramatorsk od północy i wschodu. Wojska ukraińskie przygotowują obronę w Zaporożu na wypadek ewentualnego rosyjskiego ataku z południa”. Rosyjskie lotnictwo i artyleria nadal bombardują też zakłady Azowstal – ostatni ukraiński bastion w oblężonym Mariupolu, od czasu do czasu nękają też Charków. Według zachodnich ośrodków wywiadowczych oraz sztabu ukraińskiej armii czynią jednak niewielkie postępy. W licznych miejscach zakrojona na szeroką skalę ofensywa zgoła utknęła w miejscu, zaś tu i ówdzie Ukraińcy notują zauważalne sukcesy. W obwodzie chersońskim na przykład wyzwolili kilka wiosek i doszli do opłotków okupowanej od początków marca stolicy regionu. Zniszczyli tam również skład amunicji. W ataku zginąć miało 70 Rosjan. Według komunikatu sztabu ukraińskiej armii, od początku wojny agresor stracił przeszło 22 tysiące żołnierzy, 918 czołgów, 184 samoloty czy też ponad 2300 pojazdów opancerzonych.
– Inwazja Rosji nie ma szans powodzenia. Rosja prowadzi wojnę z własnego wyboru, aby zaspokoić ambicję jednego człowieka. Ukraina walczy z konieczności, aby bronić demokracji, suwerenności i ludzi – podkreślał Lloyd Austin, szef Pentagonu. Dziś na jego zaproszenie do amerykańskiej bazy Ramstein zjechali ministrowie obrony 40 krajów, którzy dyskutowali o sytuacji w Europie. Polskę reprezentował Mariusz Błaszczak, szef MON. – Sekretarz Austin podziękował mi za wsparcie, jakiego Polska udziela naszym sąsiadom. Tylko zdecydowana pomoc zachodu dla Ukrainy może zatrzymać Putina – napisał minister na Twitterze. Sam Austin poinformował, że spotkania dotyczące pomocy Ukrainie będą odtąd zwoływane raz w miesiącu.
Już po zakończeniu dyskusji Christine Lambrecht, minister obrony Niemiec, zapowiedziała, że jej kraj niebawem dostarczy na Ukrainę 50 systemów przeciwlotniczych Gepard. Rząd federalny długo opierał się przed wysyłaniem na wschód ciężkiej broni. Wreszcie jednak zdecydował się dołączyć do innych państw Zachodu, które się na to zdecydowały. Niewykluczone, że wysłany przez kraje natowskie sprzęt posłuży nie tylko do uderzeń na cele rosyjskie na terytorium Ukrainy, ale także poza jej granicami. Mówił o tym dziś brytyjski minister obrony James Heappey. – Po pierwsze to Ukraińcy podejmują decyzje dotyczące celów, a nie ludzie, którzy produkują, bądź eksportują dany zestaw. Po drugie, całkowicie uzasadnione jest atakowanie celów wojskowych znajdujących się w głębi terytorium przeciwnika, aby zakłócić jego linie logistyczne i zaopatrzeniowe – zaznaczył w radiu BBC.
O atakowaniu konwojów ze sprzętem dla Ukrainy kilkakrotnie wspominali też przedstawiciele Rosji. Dziś minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow posunął się jeszcze dalej, po raz kolejny kreśląc możliwość użycia przez Rosjan broni nuklearnej. – Obecnie ryzyko wybuchu konfliktu nuklearnego jest znaczne. Nie chciałbym sztucznie go wyolbrzymiać, choć wielu by tego chciało, ale niebezpieczeństwo jest poważne, realne i nie wolno go lekceważyć – mówił.
O przyszłości świata Ławrow miał dziś okazję rozmawiać z Antonio Guterresem. Sekretarz generalny ONZ przyjechał dziś do Moskwy, by spotkać się z nim oraz prezydentem Rosji Władimirem Putinem. – Jestem tutaj jako posłaniec pokoju – mówił. Wyraził też gotowość do zorganizowania ewakuacji cywilów z oblężonego Mariupola. – Jesteśmy szczególnie zainteresowani stworzeniem warunków do efektywnego dialogu, zawieszenia broni tak szybko, jak to możliwe, do pokojowego rozwiązania konfliktu – podkreślał. Z Moskwy Guterres pojedzie do Kijowa na spotkanie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.
W Warszawie późnym popołudniem spotkali się przedstawiciele rządu i służb. Narada, która odbyła się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego poświęcona została wsparciu Ukrainy oraz koordynacji związanych z tym działań na arenie międzynarodowej. Zwołał ją prezydent Andrzej Duda.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON Krystian Maj / KPRM
komentarze