Pentagon potwierdził, że rosyjski krążownik rakietowy „Moskwa” został poważnie uszkodzony i zmierza do portu. Przyznają jednak, że nie wiedzą, co było przyczyną eksplozji na jego pokładzie. Ukraińskie źródła podają, że była ona spowodowana celnym ostrzałem rakietowym. Rosja bagatelizuje sprawę i informuje jedynie o pożarze.
Informację o tym, że flagowy okręt rosyjskiej Floty Czarnomorskiej – krążownik „Moskwa” – został trafiony dwiema rakietami Neptun podały wczoraj w nocy ukraińskie media oraz samorząd Odessy. Pojawiły się nawet informacje, że okręt zatonął. Jednak rosyjski resort obrony nie potwierdził tych informacji, powiadomił natomiast o eksplozji amunicji i pożarze oraz ewakuacji całej załogi. – Dotychczas stanowiska nie zajęły Ministerstwo Obrony oraz Siły Zbrojne Ukrainy, jednak na swoich profilach społecznościowych wyrażają radość z powodu spektakularnego sukcesu – zwracają uwagę analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich. Informację o tym, że „Moskwa” został uszkodzony potwierdzili Amerykanie. – Krążownik rakietowy Moskwa nie zatonął, ale jest uszkodzony i popłynął do portu na naprawy – powiedział w CNN John Kirby, rzecznik Pentagonu. Według informacji amerykańskiego wywiadu na pokładzie okrętu doszło do co najmniej jednej eksplozji, ale USA nie mają informacji na temat tego, co było jej przyczyną. – To z pewnością możliwe, że został trafiony rakietą, ale to też całkowicie możliwe, że przyczyną były jakieś wewnętrzne procesy okrętu – powiedział CNN rzecznik.
O sukcesie sił specjalnych Ukrainy poinformował dziś Sztab Generalny Ukrainy. Według informacji w okolicach Charkowa, drugiego co do wielkości miasta w Ukrainie zorganizowali zasadzkę na Rosjan. – Kilka dni temu nasi żołnierze odkryli sprzęt wroga w rejonie Charkowa. Był to samochód pancerny Tygrys, Kamaz i trzy ciężarówki Ural, które ruszyły, aby wzmocnić swoje zgrupowanie w obwodzie charkowskim – czytamy w komunikacie na Facebooku. Ukraińcy uznali, że przejazd pojazdów przez most będzie doskonałym momentem na zasadzkę. Żołnierze wojsk specjalnych umieścili tam ładunek i „czekali na wroga, który niczego się nie podejrzewał. Operatorzy bezzałogowców potwierdzili zlikwidowanie celu”, czytamy w komunikacie zamieszczonym na Facebooku.
Ukraińska armia poinformowała również, że żołnierze wojsk desantowo-szturmowych ze Lwowa wyzwolili kilka miejscowości na południu Ukrainy. W komunikacie 80 Brygady Powietrznodesantowej opisano operację jako „popisową”, ale nie podano jej szczegółów.
Dziś Sztab Generalny Ukrainy podał również uaktualnione dane dotyczące strat armii rosyjskiej. Od 24 lutego Rosja miała stracić na Ukrainie 19,9 tys. żołnierzy, 753 czołgi, 1 968 wozów opancerzonych, 366 systemów artyleryjskich i 122 wyrzutnie rakiet. Prócz tego 64 systemów obrony przeciwlotniczej, 160 samolotów, 144 śmigłowce i 134 bezzałogowe statki powietrzne.
Polscy politycy wspierają Ukrainę
Według danych wywiadowczych Wielkiej Brytanii Rosja w najbliższym czasie planuje zdobyć Kramatorsk i Konstantynówkę – miasta w obwodzie donieckim. Wywiad donosi również, że spowolnienie ofensywy w Donbasie, której od wielu dni spodziewają się analitycy wojskowi, zostało spowodowane oporem, który Rosjanie napotkali w Mariupolu. W mieście cały czas toczą się ciężkie walki, a rosyjskiej armii nie udało się pokonać broniących się oddziałów ukraińskich, w tym Pułku Azow. Tymczasem, według ukraińskich mediów, okupanci zmieniają zajęte dzielnice Mariupola w getto. Zmuszają cywilów do noszenia specjalnych opasek, wprowadzili też przepustki pozwalające poruszać się po mieście. Ołeksij Arestowycz, doradca prezydenta Ukrainy, poinformował natomiast, że dziś do niewoli trafili żołnierze z 36 Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej, broniącej Mariupola. Stało się to, gdy próbowali przebić się przez linie nieprzyjaciela, by połączyć się z innymi ukraińskimi formacjami.
O sytuacji w Ukrainie opowiedział dziś prezydent Andrzej Duda, który wrócił z podróży do Kijowa. – Ukraina walczy niezwykle bohatersko o swoją wolność, niepodległość i suwerenność. Ukraińcy krwawią odpierając napaść Rosjan, ale potrzebują wsparcia – powiedział Andrzej Duda. – Potrzebna jest rozmowa o wsparciu finansowym na jej odbudowę. Wierzę, że jako społeczność międzynarodowa temu sprostamy – dodał prezydent. Przyznał też, że do końca życia zapamięta wizytę w Borodziance, podkijowskiej miejscowości zniszczonej przez rosyjskie ataki rakietowe. – Rosjanie walczą nie tylko z ukraińską armią, ale też z kobietami i dziećmi – mówił prezydent.
Dziś do Kijowa pojechały delegacje polskiej i czeskiej izby wyższej parlamentu. Polskę reprezentowali marszałek Senatu Tomasz Grodzki oraz senatorowie Gabriela Morawska-Stanecka, Michał Kamiński i Marcin Bosacki. - Ukraina jest już w objęciach Europy. Naszym obowiązkiem jest odbudowa Ukrainy. Wróg, uciekając, pozostawia za sobą zniszczenia, ale razem odbudujemy to, co zniszczyli moskale. Jeszcze bardziej współczesne i piękniejsze – powiedział Tomasz Grodzki w wystąpieniu przed Radą Najwyższą Ukrainy.
autor zdjęć: Jakub Szymczuk / KPRP
komentarze