Ostatnia noc w Ukrainie minęła w miarę spokojnie. Rano pojawiły się informacje o alarmach lotniczych w Kijowie i miastach na zachodzie kraju. We Lwowie rakiety spadły na zakład remontujący samoloty, znajdujący się w pobliżu lotniska. Atakowane były też Odessa oraz obiekty wojskowe w rejonie Zaporoża i w Wozniesieńsku. Syreny alarmowe zawyły w Iwano-Frankowsku, Tarnopolu i Równem.
Stan, pozycje i charakter działań sił obronnych nie zmieniły się znacząco w ciągu ostatniego dnia – poinformował w piątek rano ukraiński sztab generalny. Wcześniej brytyjski resort obrony ocenił, że w tym tygodniu rosyjskie wojska poczyniły nikłe postępy, ofensywa straciła impet. Niemniej jednak Rosjanie odnieśli pewne sukcesy we wschodniej Ukrainie. Przedstawiciel Pentagonu potwierdził, że zajęli miasto Izium w obwodzie charkowskim. W mediach pojawiły się zdjęcia zniszczonych w jego okolicy pojazdów wojskowych, prawdopodobnie ukraińskich. Pod kontrolą Rosji znalazło się też Rubiżne w obwodzie ługańskim. Otoczone i ostrzeliwane są Charków, Czernihów, Sumy i Mariupol. Najgorsza sytuacja pod względem humanitarnym jest w tym ostatnim mieście, gdzie zginęły już tysiące cywilów.
Ukraiński sztab generalny przyznał, że „na niektórych kierunkach siły rosyjskie blokują” jego oddziały. Niemniej jednak zdolności Rosjan do działań ofensywnych na dużą skalę zdają się być ograniczone m.in. z powodu dużych strat w ludziach i sprzęcie. Doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij podał, że z 97 wysłanych przeciwko Ukrainie rosyjskich batalionowych grup taktycznych, 15 zostało całkowicie zniszczonych, a następnych18 nie jest w stanie efektywnie walczyć.
Niemniej jednak istnieją rozbieżności w ocenach wielkości strat poniesionych przez siły zbrojne Rosji. Strona ukraińska podaje, że zabito już około 14 tys. żołnierzy agresora. Natomiast zachodnie wywiady są ostrożniejsze w ocenach i szacują, że mogło ich zginąć 3-10 tys. Rozbieżności wynikają z braku sposobu na dokładne policzenie ofiar walk. Podobne problemy pojawiają się przy szacowaniu strat w uzbrojeniu. Według niezależnego serwisu militarnego oryxspioenkop.com, który opiera swe oceny na zdjęciach zniszczonego lub porzuconego sprzętu, siły inwazyjne straciły m.in. 242 czołgi, 13 samolotów i 32 śmigłowce. Co do tych ostatnich, pojawiły się nowe szacunki strat po wtorkowym ataku ukraińskich wojsk na lotnisko w Chersoniu. Wstępnie oceniano, że zniszczono trzy maszyny, ale według nowych zdjęć satelitarnych mogło być ich dziesięć. Niezależnie od dokładnej wielkości strat, urzędnicy wywiadu państwa NATO zauważyli, że Rosja ma trudności z ich uzupełnieniem, co obniża morale rosyjskich żołnierzy. Tego na pewno nie poprawiają wieści o śmierci kolejnych wyższych oficerów. Ukraińcy poinformowali o wyeliminowaniu dowódcy 3 Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych pułkownika Igora Nikołajewa. Ukraińskie media podały, że zginął także dowódca ds. politycznych kampanii rozpoznawczej 137 Pułku 106 Tulskiej Dywizji Powietrznodesantowej Georgij Dudorow, którego ojciec jest przyjacielem Władimira Putina.
Natomiast informacje, które napłynęły z Japonii zdają się potwierdzać, że dowództwo rosyjskie ściąga posiłki z Floty Oceanu Spokojnego. Japończycy zaobserwowali bowiem w cieśninie Tsugaru, pomiędzy wyspami Hokkaido a Honsiu, płynący prawdopodobnie ku Europie zespół czterech okrętów desantowych. Na ich pokładach mogą być żołnierze i uzbrojenie.
Braki w personelu wojskowym Moskwa próbuje uzupełnić najemnikami. Syryjski prezydent Baszar el-Assad miał zaoferować ich 40 tysięcy. Jednak pojawiły się wątpliwości co zdolności Rosji do ich szybkiego przerzutu w rejon walk. Zaś prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wystosował dzisiejszej nocy ostrzeżenie do chcących walczyć przeciwko jego ojczyźnie. „Wiemy, że Rosjanie rekrutują najemników z innych krajów. Oszukują wielu młodych ludzi. To będzie najgorsza decyzja w ich życiu. Długie życie jest lepsze niż pieniądze oferowane za krótkie życie”, napisał na Twitterze.
Dowództwo rosyjskie ma też problem z zaopatrywaniem oddziałów frontowych, bowiem posiadana ilość wojsk nie pozwala na skuteczną ochronę szlaków, którymi poruszają się kolumny zaopatrzeniowe. Dlatego często są one niszczone w zasadzkach.
Ofensywne działania utrudnia Rosjanom też brak kontroli nad przestrzenią powietrzną oraz to, że zużyli więcej różnych środków rażenia niż planowali. Pentagon podał, że przeciwko Ukrainie wystrzelono ponad tysiąc rakiet. A według ukraińskiego dowództwa Rosjanom wyczerpują się też zapasy najnowszych pocisków rakietowych Iskander i Kalibr. Brak precyzyjnej broni może być jednym z powodów, że pociski coraz częściej spadają na budynki cywilne. Aczkolwiek ataki te mogą być celowe. Rosjanie chcą poprzez nie osłabić morale Ukraińców.
Tymczasem dziennikarze śledczy ujawnili, że pomimo obowiązującego od 2014 roku zakazu dziesięć państw Unii Europejskiej, wykorzystując luki prawne, wyeksportowało do Rosji broń i komponenty używane w sprzęcie wojskowym o wartości 346 mln euro. Największym jej dostawcą była Francja, która sprzedała m.in. torpedy, bomby, termowizory, systemy i detektory podczerwieni dla statków powietrznych za 152 mln euro. Na drugim miejscu uplasowali się Niemcy z kwotą około 122 mln euro. Za ponad 22 mln euro sprzedały Rosjanom, broń, amunicję i pojazdy firmy z Włoch. Sprzętem wojskowym z Rosją handlowały też Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Finlandia, Hiszpania oraz Słowacja.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON
komentarze