moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Podarujcie komuś życie!

W sierpniu na Mont Blanc dotarła polska ekipa, w jej składzie poza żołnierzami byli m.in. ratownik górski i sympatycy Wojska Polskiego. Ale nie tylko zdobycie dachu Europy było ich celem. W ten sposób chcieli zwrócić uwagę na ważny społeczny temat, jakim jest przekazywanie narządów do przeszczepów. „Nie zabieraj organów do nieba...” – z takim hasłem wspinali się na szczyt.

Po czterech dniach trudnego podchodzenia, aklimatyzacji i wspinaczki 18 sierpnia wszyscy stanęli na wierzchołku Mont Blanc. Ppłk Maciej Stolarczyk, starszy specjalista Wydziału Kształcenia Zawodowego Sztabu Generalnego WP, to inicjator wyprawy, w której uczestniczyła także jego żona Urszula oraz mjr Paweł Medyński, szef sekcji szkolenia EOD z Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych we Wrocławiu. Razem z nimi wspinali się Radosław Wróbel, ratownik i członek Fundacji Ochotniczej Grupy Ratowniczej OGRy, oraz Marian Krawczyk – przyjaciel inicjatorów wyprawy.

W środowisku uprawiających turystykę wysokogórską zdobycie najwyższego szczytu Europy (4808,72 m n.p.m.) ma niemałe znaczenie. Co więcej ekipa z Polski dotarła na Mont Blanc, poruszając się tzw. drogą papieską po stronie włoskiej, a to podejście kwalifikowane jest jako trasa o dużej skali trudności. – Wybraliśmy tę drogę, ponieważ jest ona zdecydowanie bardziej wymagająca i dłuższa niż drogi francuskie – mówi mjr Medyński. Oficer dodaje, że taka trasa jest ciekawsza, bo daje możliwość stosowania różnych technik podchodzenia i wspinaczki. Ale nie tylko to było dla nich najważniejsze. Wspinając się, nieśli bowiem ze sobą szczególne przesłanie. – Chcieliśmy nagłośnić problem transplantacji. Zachęcić ludzi do składania deklaracji o oddaniu po śmierci swoich narządów innym. Dając cząstkę siebie, dajemy komuś życie – podkreśla mjr Medyński.

Dla Alana, Olafa i setek innych...

Pomysł wyprawy na Mont Blanc zrodził się w najbliższym otoczeniu żołnierzy. Dwa lata temu żołnierską rodzinę z Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych dotknął dramat. Okazało się, że dwaj synowie mjr. Tomasza Rogowskiego i st. szer. Ewy Hinc-Rogowskiej z batalionu zabezpieczenia Centrum są ciężko chorzy. U dziewięcioletniego Alana lekarze stwierdzili poważną wadę serca. Po badaniach okazało się, że zagrożone jest także życie młodszego syna, Olafa. Dla żołnierskiego małżeństwa i lekarzy rozpoczęła się nieustająca walka o życie i zdrowie dzieci.

Stan chłopców pogarszał się. U starszego doszło do udaru i częściowego paraliżu. Mikroudar przeszedł także Olaf. Wszczepienie chłopcom sztucznych komór serca było tylko tymczasowym rozwiązaniem. Cała rodzina przez wiele miesięcy niemalże nie wychodziła ze szpitala. Życie chłopców mogły uratować tylko szybkie przeszczepy serc. – Stan zdrowia synów był tak ciężki, że momentami żegnaliśmy się z nimi już na zawsze – wspomina tragiczne chwile mjr Rogowski. Dodaje, że w tych trudnych momentach ważne było dla nich każde wsparcie – i to duchowe, i to materialne, ponieważ koszty związane z leczeniem oraz rehabilitacją były ogromne.

Tysiące pomocnych dłoni

Pomoc zaczęła płynąć z różnych stron, zarówno od fundacji i organizacji, jak i od całkiem obcych ludzi. Ze wsparciem ruszyło także wojsko: koledzy z Centrum Szkolenia i Akademii Wojsk Lądowych, gdzie ojciec dzieci pracuje obecnie, ich przełożeni oraz żołnierze z wielu jednostek. Znajomi i nieznajomi pomagali zarówno w drobnych sprawach, takich jak opieka nad domem i karmienie rybek, gdy rodzina była w szpitalu, jak i tych poważniejszych – udzielając wsparcia przy zmianie mieszkania. – Ponieważ dzieci są po udarach, by ułatwić im poruszanie się, musieliśmy zmienić mieszkanie i przenieść się z piętra na parter – wyjaśnia mjr Rogowski. Dzięki wsparciu przeprowadzka minęła bardzo sprawnie i trwała krótko. Także dowódcy pomagają małżeństwu, udzielając urlopów czy dni wolnych tak, by były dostosowane do harmonogramu leczenia chłopców. Olbrzymie znaczenie miały także zapomogi, które Rogowscy otrzymywali z wojska oraz datki finansowe z wrocławskiego Centrum i od żołnierzy innych jednostek.

W trudnych chwilach koledzy dbali także o samopoczucie chorych dzieci. Żołnierze 13 Śląskiej Brygady OT nagrali kilkuminutowy film z optymistycznym przesłaniem dla chłopców czekających na przeszczepy. Wystąpili w nim żołnierze ze wszystkich jednostek na Śląsku, operatorzy Agatu, Jednostki Wojskowej Komandosów, szturmani z 6 Brygady Powietrznodesantowej oraz terytorialsi – inicjatorzy akcji.

Dwa serca...

– Podobno jesteśmy wyjątkowi, bo nigdzie na świecie nie było dwójki rodzeństwa czekających na przeszczep, których serduszka wspomagane były pompami – mówiła w jednym z wywiadów Ewa Hinc-Rogowska, podkreślając, że wierzy w lepsze jutro. Dla Alana ten lepszy dzień nadszedł w marcu. W Śląskim Centrum Chorób Serca u chłopca przeprowadzono transplantację. Operacja się udała. Po kilkudziesięciu dniach Alan mógł wrócić z tatą do domu. Jednak było mu bardzo ciężko, bo w tym samym szpitalu został jego brat. Olaf podłączony do sztucznej komory serca wciąż czekał. Na szczęście już niezbyt długo. 1 lipca zespół transplantologów przeprowadził przeszczep serca u Olafa. Trzy tygodnie później chłopiec mógł opuścić szpital. Obaj są dziś szczęśliwie w domu, choć po udarach nadal wymagają specjalistycznej opieki i intensywnej rehabilitacji.

Podczas najtrudniejszych dni małżeństwo Rogowskich bardzo zaangażowało się w propagowanie trwającej od lat akcji „Nie zabieraj organów do nieba”, która wspiera rozwój transplantologii. Z własnych pieniędzy oraz środków od sponsorów zamówili m.in. setki koszulek z hasłem kampanii oraz nazwą fundacji „Serce dziecka”, która im cały czas pomaga. W takich koszulkach można było często zobaczyć m.in. żołnierzy, np. na Mistrzostwach Polski Służb Mundurowych w wyciskaniu sztangi. I nadal tak ubrani będą się pokazywać, bo rodzina Rogowskich wciąż wspiera kampanię. – Nasi chłopcy są już po przeszczepach. Jednak wiemy, że na nowe serduszka czekają setki dzieci i dorosłych. Znaliśmy dzieci, które nie doczekały się, bo w Polsce jest zbyt mało dawców – mówi major. I dodaje, że z tego powodu trzeba uświadamiać społeczeństwo, jak ważny jest to problem i że może nagle dotknąć każdego, tak jak ich.

W koszulkach z napisem „Nie zabieraj organów do nieba” wędrowali także zdobywcy Mont Blanc. – Jestem zadeklarowanym dawcą. Wypełniłem niezbędny dokument dający prawo do przeszczepu moich narządów w przypadku mojej śmierci – mówi mjr Medyński. I podkreśla: – Wierzę, że dzięki nagłaśnianiu problemu i akcjom jak nasza, więcej ludzi złoży taką deklarację...

Bogusław Politowski

autor zdjęć: Urszula Stolarczyk, arch. rodzinne, mjr Paweł Medyński

dodaj komentarz

komentarze


Dziki zachód na wschodzie II RP
 
Roboty w Fabryce Broni „Łucznik”
Turecki most dla Krosnowic
Ciężki BWP dla polskiego wojska
Siedząc na krawędzi
Zmiany w prawie 2025
Z życzeniami na 105. urodziny powstańca warszawskiego!
„Cel Wisła”, czyli ku starciu cywilizacji
Okręty rakietowe po nowemu
Co może Europa?
Kluczowy partner
Wielka gra interesów
NATO rozpoczyna nową operację na Bałtyku
Co się zmieni w ustawie o obronie ojczyzny?
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Arcelin – cud, który może się zdarzyć tylko raz
Bez kawalerii wojny się nie wygrywa
Szef MON-u spotkał się z wojskowymi dyplomatami
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Snowboardzistka z „armii mistrzów” najlepsza na stoku w Scuol
Polacy łamią tajemnice Enigmy
Biegający żandarm
Rosomaki i Piranie
Olympus in Paris
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Less Foreign in a Foreign Country
Wicepremier Kosianiak-Kamysz w Ramstein o pomocy dla Ukrainy
14 lutego Dniem Armii Krajowej
Statuetki Benemerenti przyznane po raz trzydziesty
Bałtyk – kluczowy akwen dla NATO
Nie walczymy z powietrzem
Żołnierze WOT-u z Wrocławia u kombatantów z Armii Krajowej
„Ferie z WOT” po raz siódmy
Polska w gotowości
Granice są po to, by je pokonywać
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Czworonożny żandarm w Paryżu
Zrobić formę przed Kanadą
Żołnierze usuwają zniszczone przez wodę budynki
Najtrudniej utrzymać się na szczycie
Na zagraniczne kursy razem z rodziną?
Rosja prowadzi przeciw Polsce wojnę informacyjną
Mistrzyni Uniwersjady z „armii mistrzów”
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Spotkanie Grupy E5 w Polsce
Żołnierze górą w głosowaniu na sportowca 2024 roku
Z Jastrzębi w Żmije
Umowa dla specjalistów z Grudziądza
PGZ – kluczowy partner
Na nowy rok – dodatek stażowy po nowemu
Wielofunkcyjna koparka dla saperów
Wojsko wraca do Gorzowa
Turecki most nad Białą Lądecką
Symulator w nowej odsłonie
Morze ruin, na których wyrosło życie
Przetrwać z Feniksem
Zmiana warty w PKW Liban
Atak na cyberpoligonie
Rozgryźć Czarną Panterę
„Polska Zbrojna” dla Orkiestry
Minister wyznaczył szefa Inspektoratu Wsparcia
Eurokorpus na czele grupy bojowej UE
Synteza, czyli cios w splot słoneczny Rzeszy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO