moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Harleye dla Sowietów

Czołgi, samoloty, okręty, ale też ciężarówki, lokomotywy, buty, lekarstwa, a nawet gulasz w puszkach – podczas II wojny światowej w ramach programu Lend-Lease Amerykanie wysłali do Europy i Chin pomoc o wartości przekraczającej 50 miliardów ówczesnych dolarów. Liczyli, że to pomoże oszczędzić krew ich żołnierzy.


Warszawa 1945 Polscy żołnierze z 1. Armii Wojska Polskiego razem z Jeepem, który został przekazany wojskom polskim jako część programu Lend-Lease.

Trakcja – półgąsienicowa, uzbrojenie – przeciwpancerna armata kalibru 57 mm, na dobrych drogach pojazd mógł rozwijać prędkość 72 km/h, zaś jego załoga liczyła pięć osób. Oto jedna z samobieżnych armat T48, nazywanych też SU-57. W czasie II wojny światowej produkowali je Amerykanie. Ale ta, którą można oglądać na wystawie w kołobrzeskim Muzeum Oręża Polskiego, nigdy w US Army nie służyła. Po opuszczeniu fabryki zbrojeniowej, została załadowana na statek i ruszyła w długą drogę przez ocean. Dziś już nie wiadomo czy na ląd zjechała w Murmańsku, czy może w jednym z portów Iraku. Pewne jest, że wkrótce została wciągnięta na stan walczącej z Niemcami Armii Czerwonej, a później przekazana żołnierzom 1 Armii Wojska Polskiego. Dotarła niemal pod Berlin. Podobną drogę przeszły tysiące różnego typu pojazdów i miliony ton zaopatrzenia. A wszystko dzięki amerykańskiemu programowi „Lend-Lease”.

 

Tokarki jadą na wschód

„Amerykańskie czołgi? Na polu walki paliły się niczym pochodnie!” – prychał pogardliwie marszałek Georgij Żukow. Przypominał też, że uzbrojenie pochodzące z alianckich dostaw, stanowiło zaledwie cztery procent wojennego wyposażenia Armii Czerwonej. Cztery procent! Czymże jest ta liczba wobec potęgi sowieckiego przemysłu zbrojeniowego? Wobec nieprzebranych mas czołgów, armat, samolotów, które każdego niemal dnia schodziły z taśm rozlokowanych za Uralem fabryk?

A jednak Żukow nie miał racji. Sam zresztą musiał doskonale zdawać sobie z tego sprawę. – W globalnej skali pomoc, którą otrzymali Sowieci nie była może duża. Przyszła ona jednak w najbardziej krytycznym dla nich momencie. Gdyby nie amerykańskie i w mniejszym stopniu brytyjskie dostawy, Armia Czerwona mogłaby po prostu przegrać wojnę – podkreśla dr Paweł Korzeniowski, historyk wojskowości z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

W chwili niemieckiego ataku, ZSRR posiadał ogromne ilości uzbrojenia. Samych czołgów miał podobno więcej niż wszystkie pozostałe państwa świata razem wzięte. Tyle że, jak przekonuje historyk, był to w dużej części sprzęt starszej generacji. – Armia Czerwona przechodziła proces przezbrajania. Latem 1941 roku dysponowała głównie czołgami T-26, T-28 czy BTW. Oczywiście do służby zdążyły już wejść także produkowane od 1940 roku T-34 czy KW-1, ale było ich jeszcze stosunkowo niewiele – zauważa dr Korzeniowski. Sowieci zbroili się intensywnie, bo Stalin planował uderzyć na Zachód. – Najpewniej zakładał jednak, że nastąpi to dopiero w 1942 roku – podkreśla.

Hitler zdołał zaskoczyć Stalina. Niemcy zniszczyli bądź przejęli ogromną część sowieckiego uzbrojenia i nieubłaganie parli naprzód. Stalin widząc postępy Wehrmachtu, postanowił ewakuować przemysł zbrojeniowy za Ural. Wyposażenie tysięcy fabryk zostało załadowane na wagony i wysłane na wschód. Pociągi sunęły jeden za drugim, nierzadko w odstępach kilkuset metrów. Pospieszna wywózka w wielu miejscach doprowadziła do niewyobrażalnego chaosu. – Wagony często były opisywane byle jak: kredą, którą w drodze zmywał deszcz, albo zbyt lakonicznie. Wyobraźmy sobie stację przeładunkową, gdzie trafia pięć składów. Każdy z nich wiezie tokarki różnych typów, a skrzynie z nimi zostają na rampie pomieszane. Takich przypadków nie brakowało – opowiada dr Korzeniowski. Aby opanować zamieszkanie, odtworzyć fabryki, przeprowadzić ich rozruch i ruszyć z produkcją, potrzebny był czas. A tego Sowieci nie mieli. W ciągu kilku miesięcy Niemcy zaczęli oblegać Leningrad, opanowali Ukrainę i stanęli pod Moskwą.

W amerykańskich butach

Stany Zjednoczone długo nie chciały mieszać się w sprawy Europy. Dwie dekady po zakończeniu I wojny i kilka lat po wielkim kryzysie wolały skupić się na sobie i w spokoju budować gospodarczą potęgę. Amerykański izolacjonizm nie był zresztą niczym nowym. Decydenci pamiętali jeszcze doktrynę Monroego, która ukształtowała XIX-wieczną politykę USA. Tym razem jednak sprawa nie była tak prosta. Amerykanie wiedzieli kim jest Hitler, byli świadomi jego rasistowskich oraz imperialistycznych zakusów. A kiedy gazety i kroniki filmowe wypełniły relacje z bombardowanego przez Luftwaffe Londynu oraz ponawiane przez Brytyjczyków apele o pomoc, społeczne nastroje zaczęły się zmieniać.

Jeszcze w listopadzie 1939 roku prezydent Franklin D. Roosevelt podpisał ustawę „Cash and carry”, która zezwalała państwom prowadzącym wojnę na zakup amerykańskiej broni, pod warunkiem, że sprzęt przewiozą do siebie na pokładach własnych statków. Ale to było zbyt mało. Dlatego niespełna półtora roku później, 11 marca 1941 roku, Roosevelt parafował ustawę kolejną. Nosiła nazwę „Lend-Lease Act” i zakładała, że USA mogą sprzedawać, dzierżawić, pożyczać czy w jakikolwiek sposób udostępniać innym państwom produkty ze sfery obronności. Głównym beneficjentem programu stała się Wielka Brytania, ale w kolejnych miesiącach i latach z pomocy skorzystały też inne państwa – przede wszystkim niedawny sojusznik Hitlera, czyli ZSRR. – Amerykanom zależało, by utrzymać Sowietów w wojnie. Wiedzieli, że jeśli Armia Czerwona przegra albo przyparty do muru Stalin zdoła zawrzeć z Niemcami separatystyczny pokój, Europa będzie dla aliantów stracona – podkreśla dr Korzeniowski. USA wychodziły też z założenia, że uzbrojenie posyłane walczącej Europie, pozwoli oszczędzić krew ich żołnierzy.

Uzbrojenie dla ZSRR było dostarczane trzema drogami: przez porty Zatoki Perskiej i dalej na północ przez Persję, z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych poprzez Pacyfik i ogromne połacie azjatyckiej części ZSRR, wreszcie przez trasy żeglugowe na dalekiej północy, wprost do Murmańska i Archangielska. Ostatnia z tych tras, choć najkrótsza, okazała się najbardziej niebezpieczna, bo konwoje były nieustannie atakowane przez niemieckie okręty podwodne. W wielu brały udział polskie okręty i statki, choćby niszczyciel ORP „Garland” i drobnicowiec SS „Tobruk”. Pierwsze transporty dla ZSRR wyruszyły jeszcze latem 1941 roku, ostatnie – tuż przed końcem wojny. W tym czasie alianci stracili 85 statków i niemal 20 okrętów. Według wyliczeń zawartych w „Krótkiej Encyklopedii USA” w tym czasie Stany Zjednoczone dostarczyły Armii Czerwonej między innymi 15 tysięcy samolotów, siedem tysięcy czołgów czy 27 okrętów wojennych. Do tego należy dodać pomoc, którą w pewnym momencie zaczęli słać na wschód Brytyjczycy (m.in. 4,5 tysiąca samolotów). – Ale sprzęt bojowy to zaledwie drobna część tego, co płynęło do ZSRR. Amerykanie dostarczyli sowieckim żołnierzom setki tysięcy ciężarówek i samochodów terenowych, ogromną liczbę lokomotyw, wagonów, radiostacji, miliony par butów i tkaniny, bandaże i lekarstwa, benzynę i smary. Słowem wszystko, czego może nie widać na pierwszej linii, ale bez czego żadna armia nie może funkcjonować – podkreśla dr Korzeniowski.
Część wyposażenia, za pośrednictwem Sowietów, trafiła do podporządkowanych im 1 i 2 Armii WP.

Wojsko na Harleyach

Amerykański sprzęt przekazany w ramach Land-Lease oglądać można choćby we wspomnianym już Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. – Obok działa samobieżnego SU-57, posiadamy ciężarówkę Studebaker i elementy indywidualnego ekwipunku żołnierzy, na przykład pasy do mundurów – informuje dr Łukasz Gładysiak z kołobrzeskiej placówki. – W kolekcji mamy też amerykańską terenówkę Willys. Niestety w tym wypadku nie do końca potrafimy zrekonstruować historię tego pojazdu. Wiemy jedynie, że w latach pięćdziesiątych należał do pierwszego sekretarza partii w Koszalinie – przyznaje historyk. Prócz tego rodzaju wyposażenia do żołnierzy polskich na wschodzie często trafiały też przerzucane z USA motocykle, w tym legendarne maszyny Harley Davidson. Służyły one między innymi w pododdziałach 1 Korpusu Pancernego.

Amerykański sprzęt pozostał w LWP mniej więcej do końca lat czterdziestych. – Czasem zużyte ciężarówki, jeepy, a nawet działa samobieżne były przekazywane do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdzie dożywały swoich dni. Innym razem wędrowały wprost na złomowiska. Wraz z upływem czasu do pojazdów zaczynało brakować części zamiennych. Poza tym w początkach zimnej wojny wyposażenie armii państw satelickich było ujednolicane. Chcąc nie chcąc były zmuszone korzystać ze sprzętu produkcji sowieckiej – tłumaczy dr Gładysiak. Zdarzało się, że pojazdy z Lend-Leasu kończyły w nietypowy sposób. – Jedno z dział SU-57 trafiło na plan „Czterech pancernych i psa”. W odcinku zatytułowanym „Rudy, miód i krzyże” znalazła się scena, kiedy zostaje zmiażdżone przez czołg – opowiada historyk.

Łączna wysokość amerykańskiej pomocy w ramach Lend-Lease przekroczyła 50 miliardów dolarów (w przeliczeniu na dzisiejszą siłę nabywczą amerykańskiej waluty to ponad 600 miliardów). 3/5 dostaw otrzymali Brytyjczycy, 1/5 ZSRR, zaś pozostałą 1/5 inne państwa walczące z Niemcami. Ze sprzętu korzystali nie tylko Polacy walczący na froncie wschodnim (pomoc dla nich została wyceniona na 12,5 miliona dolarów), ale też żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po wojnie Amerykanie umorzyli większość zobowiązań związanych z programem.

Korzystałem z: „Gieorgij Żukow, Wspomnienia i refleksje”, Warszawa 1985 oraz Maksymilian Berezowski, „Krótka encyklopedia USA”, Warszawa 2001

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Jesień przeciwlotników
 
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Marynarka Wojenna świętuje
Święto podchorążych
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Uczą się tworzyć gry historyczne
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
O amunicji w Bratysławie
Ostre słowa, mocne ciosy
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Medycyna w wersji specjalnej
Olimp w Paryżu
A Network of Drones
W MON-ie o modernizacji
Karta dla rodzin wojskowych
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Wzmacnianie granicy w toku
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Transformacja dla zwycięstwa
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Od legionisty do oficera wywiadu
Zmiana warty w PKW Liban
Jak namierzyć drona?
Święto w rocznicę wybuchu powstania
„Projekt Wojownik” wrócił do Giżycka
„Szczury Tobruku” atakują
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Modernizacja Marynarki Wojennej
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Olympus in Paris
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Szturmowanie okopów
Wybiła godzina zemsty
Inwestycja w produkcję materiałów wybuchowych
Saab 340 AEW rozpoczynają dyżury. Co potrafi „mały Awacs”?
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Czworonożny żandarm w Paryżu
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Szef MON-u na obradach w Berlinie
Huge Help
Razem dla bezpieczeństwa Polski
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Nowe uzbrojenie myśliwców
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Polskie „JAG” już działa

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO