moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Galicyjskie przesilenie

Na początku sierpnia 1920 roku wystarczył jeden rzut oka na mapę sztabową, by stwierdzić, że los Polski jest przesądzony. Znaczną część sowieckiego Frontu Zachodniego dzieliło od granicy niemieckiej kilka dni marszu, a jego pozostałe armie nieubłaganie parły na Warszawę. W rzeczywistości jednak sytuacja nie była tak oczywista, jak się wydawało.


Generał Edward Rydz-Śmigły wśród oficerów, 1920 rok.

Największym problemem dla wojsk w natarciu są jego linie komunikacyjne z zapleczem i możliwości uzupełnienia strat, które podczas ofensywy zawsze są duże. Sowieci za wdarcie się w głąb Polski zapłacili wysoką cenę i każdego dnia stawka była coraz wyższa. W sumie w lipcu 1920 roku straty Armii Czerwonej na froncie polskim szacowano na 40 procent. Niepokojące dla sowieckich dowódców było to, że coraz częściej nie wiązały się one z walką, lecz były wynikiem maruderstwa: znacznie więcej czerwonoarmistów dezerterowało lub po prostu, nie wytrzymując tempa marszu, pozostawało w tyle, powiększając rejestry zaginionych bez wieści. To były pierwsze znamiona chaosu, lecz równie źle zaczęło się dziać na najwyższych szczeblach oddziałów walczących z Wojskiem Polskim.

 

Dychotomia frontów

Głównodowodzący Frontu Zachodniego, Michaił Tuchaczewski, liczył, że równie wielkie postępy co jego armie na północy będą osiągać wojska Frontu Południowo-Zachodniego w Galicji. Chciał, by Aleksandr Jegorow zebrały swoje siły jak najszybciej nad Bugiem i razem z nim ruszył ku centrum Polski. Wydawał się przy tym zapominać o dwóch podstawowych kwestiach. Po pierwsze, dowódca Frontu Południowo-Zachodniego nie miał możliwości tego zrobić w tym terminie, o którym Tuchaczewski mówił, a po drugie – wcale się do tego nie spieszył. Nie było tajemnicą, że jeszcze od czasów wojny domowej zarówno on, jak i komisarz polityczny jego frontu, Józef Stalin, nie pałali sympatią do „wschodzącej gwiazdy” Armii Czerwonej, jak mówiono o Tuchaczewskim. Rywalizację i zazdrość o sukcesy Tuchaczewskiego z kampanii kaukaskiej, gdy walczył z wojskami białych, przenieśli oni do działań w Polsce. Co więcej, ich niechęć do Tuchaczewskiego podzielał również Siemion Budionny – dowódca 1 Armii Konnej, najsłynniejszej formacji Frontu Południowo-Zachodniego. Wszyscy trzej też uważali, że nie mogą stracić kontroli nad tym, co dzieje się na niedalekiej Ukrainie. Po prawdzie, ten obszar był dla nich ważniejszy niż Polska. Pierwotnie Front Południowo-Zachodni stworzono, by pilnował „spichlerza” bolszewickiej Rosji.

Widać to wyraźnie po ruchu wojsk Frontu Południowo-Zachodniego. 24 lipca jego 14 Armia zawróciła na południe, by nad Dniestrem zabezpieczyć granicę z Rumunią. 1 Armia Konna Budionnego skierowała się na południowy zachód i ruszyła na Lwów. Jedynie na północnym skrzydle 12 Armia pomaszerowała w kierunku wojsk Tuchaczewskiego, ale szybko ugrzęzła w bagnach Stochodu.

Polski opór nabiera na sile

Tymczasem Wojsko Polskie na tym odcinku niespodziewanie zaczęło sprawiać czerwonoarmistom coraz większe kłopoty. Polacy wycofywali się tu w znacznie lepszym porządku niż przed frontem Tuchaczewskiego, a przede wszystkim – coraz częściej nie tylko się bronili, ale i kontratakowali. Duża w tym zasługa dowódcy odpowiedzialnego za obronę Galicji – generała Edwarda Rydza-Śmigłego. W rejonie większych miejscowości i węzłów kolejowych rozstawił garnizony liczące po kilkuset ludzi, które dobrze zaopatrzone w amunicję i żywność mogły efektywnie bronić się i przez dwa tygodnie. Pod tą osłoną generał Rydz-Śmigły mógł spokojniej przegrupowywać swe wojska, a przede wszystkim wzmocnić je jednostkami kawalerii, co było istotne w starciach z kozakami Budionnego.

Bardzo szybko dało to efekty. Walka na linii Styru trwała prawie miesiąc. 29 lipca rozpoczęła się bitwa pod Brodami (trwała do 2 sierpnia), podczas której polskie dwie dywizje kawalerii i jedna brygada wbiły się głęboko w bok 1 Armii Konnej. Budionny dwoił się troił, ale musiał wreszcie pogodzić się z faktem, że jego błyskawiczny pochód właśnie przeszedł do historii. Budionny wówczas nie był do końca świadom jeszcze jednego. Kiedy jego kozacy odpierali coraz śmielsze ataki polskich ułanów pod Brodami, na najwyższych szczeblach dowódczych Armii Czerwonej także rozpoczęła się batalia. Tuchaczewski rozpędzony w kierunku Warszawy, zdecydowanie zażądał włączenia do jego frontu właśnie Konarmii (jak zwano 1 Armię Konną w nomenklaturze sowieckiej) i 12 Armii. Jegorow i Stalin zaprotestowali, argumentując, że stracą możliwość zdobycia Galicji i kontrolowania sytuacji na Ukrainie. Tuchaczewski nie ustępował i im był bliżej stolicy Polski, tym bardziej naciskał na przekazanie mu obu armii. Głównodowodzący Armii Czerwonej, Siergiej Kamieniew, nie mógł się długo zdecydować, po której stronie stanąć w tym sporze.

Szczęśliwa dla Polaków trzynastka

11 sierpnia Konarmia odpoczywała po ciężkich bojach z polską kawalerią. Budionny przyjechał samochodem, by przeprowadzić inspekcję swych „Dońców”. Z zadowoleniem skonstatował, że mimo trudów jego oddziały nie straciły bojowego ducha. Czekał więc spokojnie rozkazów i te nadeszły następnego dnia: „Konarmia ma zniszczyć nieprzyjaciela na prawym brzegu Bugu […], a następnie zająć Lwów”. Kierunek ataku więc się nie zmieniał, ale Budionnego musiały trapić jakieś przeczucia, bo kiedy 13 sierpnia dał rozkaz do natarcia, zauważył w obecności Klimenta Woroszyłowa, że dziś trzynastego. Ten mu odpowiedział: „Owszem, ale my jesteśmy bezbożnikami, więc w diabelskim dniu diabły powinny pomagać nam”.

Okazało się jednak szybko, że nawet piekło sprzysięgło się przeciw bolszewikom. Następnego dnia Budionny i jego sztab o mało nie stali się ofiarami polskiego wypadu w Łopatynie. Wieczorem Budionny po dniu pełnych wrażeń, kiedy musiał ostrzeliwać się przed polskimi zwiadowcami, otrzymał zaskakujący rozkaz. Wyczytał między innymi: „12 Armia i 1 Armia Konna […] przechodzą z dniem 14 sierpnia, godzina 12.00, pod komendę Frontu Zachodniego”. Okazało się, że Kamieniew wreszcie stanął po stronie Tuchaczewskiego i polecił okroić Front Południowo-Zachodni z dwóch armii. Lecz Budionny, albo do końca nie zrozumiał rozkazu (z czego był znany), albo nie chciał zrozumieć i nie zmienił kierunku natarcia swego wojska. Tym samym znalazł się w ciężkich opałach. Nim doszedł do Lwowa, jego kawalerię nieustannie atakowały polskie samoloty i ostrzeliwała ciężka artyleria.

16 sierpnia dotarł kolejny rozkaz od Tuchaczewskiego, który nakazywał Konarmii maszerować w okolice Włodzimierza. Budionny nie miał jednak już czasu zastanawiać się nad sensem tej dyrektywy, uwikłany w ciężkich walkach na przedpolach Lwowa. Wysłał tylko depeszę do swego nowego zwierzchnika z prośbą o wyjaśnienie i ruszył dalej do natarcia. 19 sierpnia otoczył Lwów z trzech stron, lecz wieczorem otrzymał od Tuchaczewskiego ten sam, w jego mniemaniu, bezsensowny rozkaz. Następnego dnia w południe, choć czerwoni kozacy widzieli już kościelne wieże Lwowa, Budionny dał rozkaz do zwinięcia oblężenia i skierował się w nakazany rejon oddalony o 130 km. Było już za późno, by mógł przyjść z pomocą Tuchaczewskiemu bitemu przez kontrofensywę Piłsudskiego, a i Lwów stał się dla niego nieosiągalny.

Bibliografia

N. Davies, „Orzeł biały, czerwona gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920”, przeł. A. Pawelec, Kraków 1997
M. Klimecki, „Galicja Wschodnia 1920”, Warszawa 2010
W. Sienkiewicz, „Wojna o wszystko. Opowieść o wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920”, Warszawa 2010

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Piotr Korczyński

dodaj komentarz

komentarze


Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
 
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wybiła godzina zemsty
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Polskie „JAG” już działa
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Wszystkie oczy na Bałtyk
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Mniej obcy w obcym kraju
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Kluczowy partner
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Grupa WB idzie na rekord
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Kluczowa rola Polaków
Bój o cyberbezpieczeństwo
Aplikuj na kurs oficerski
Co słychać pod wodą?
Transformacja wymogiem XXI wieku
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
SkyGuardian dla wojska
Czworonożny żandarm w Paryżu
Olimp w Paryżu
„Szczury Tobruku” atakują
Ostre słowa, mocne ciosy
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Karta dla rodzin wojskowych
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Polskie Casy będą nowocześniejsze
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Ustawa amunicyjna podpisana przez prezydenta
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Determinacja i wola walki to podstawa
Ogień Czarnej Pantery
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Medycyna „pancerna”
Zyskać przewagę w powietrzu
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Pożegnanie z Żaganiem
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Zmiana warty w PKW Liban
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Homar, czyli przełom
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Terytorialsi zobaczą więcej
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Olympus in Paris

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO