moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Decyzja najwyższej wagi

Zanim 2 Korpus Polski przystąpił do bitwy pod Monte Cassino, wykrwawiło się w niej kilka alianckich armii, a kolejne, trzecie już natarcie na masyw okazało się równie bezowocne co poprzednie. Mimo to gen. Władysław Anders zdecydował, że jego korpus pójdzie do ataku śladem Amerykanów, Brytyjczyków i Nowozelandczyków oraz żołnierzy kilku innych nacji. Prof. Zbigniew Wawer tłumaczy czym była uwarunkowana ta decyzja.


Żołnierze Samodzielnej 2 Brygady Pancernej na pobojowisku po bitwie o Monte Cassino, maj 1944 r.

Umowa polsko-brytyjska dokładnie określała rolę Polskich Sił Zbrojnych w strukturach armii brytyjskiej. Wiadomo było, co mógł gen. Anders zrobić, a czego nie mógł. Gdyby odmówił wykonania rozkazu, mógłby zostać przez dowódcę brytyjskiej 8 Armii, któremu podlegał, zdjęty ze stanowiska. Dowódca 8 Armii miał prawo wyznaczyć na nie innego oficera i wcale nie musiał być nim Polak.

Trzeba podkreślić, że decyzja o udziale w bitwie polskiego korpusu zapadła w przeddzień rozmowy dowódcy 8 Armii gen. Olivera Leese’a z gen. Andersem. A nawet wcześniej, bo 21 marca – na odprawie w Casercie, jeszcze w czasie trwania trzeciej bitwy o masyw stwierdzono, według nomenklatury alianckiej, że trzecie natarcie nie przyniosło żadnego rezultatu, więc zostało wygaszone. Nie było już – po wycofaniu się Nowozelandczyków – żadnych innych sił zdolnych do udziału w kolejnej ofensywie. Gros sił amerykańskich i brytyjskich było już wtedy szykowanych do operacji „Overlord” i kilka dywizji wycofano z frontu włoskiego. W związku z tym polski korpus był jedyną siłą, która mogła uczestniczyć w czwartej bitwie o przełamanie Linii Gustawa. Gen. Leese, który cenił i szanował Polaków oraz gen. Andersa, postanowił w pewnym sensie umożliwić mu honorowe wyjście z sytuacji, dlatego nie wydał rozkazu wyznaczającego 2 Korpus do walki, lecz uczynił to w formie propozycji. Gen. Anders stanął przed ogromnym dylematem, gdyż zdawał sobie sprawę, że odmowa może spowodować zdjęcie go z dowództwa. Brytyjczycy wcale nie musieli pytać naszego Wodza Naczelnego o zdanie, co było zgodne z umową, nie wspominając o tym, że ten był daleko. Ponadto na Polaków wywierana była ogromna presja propagandy sowieckiej, która głosiła, że polscy żołnierze nie chcą walczyć. W sukurs Sowietom szła, pozostająca pod ich wpływem i coraz bardziej Polsce nieprzychylna, prasa zachodnia.

Zastanówmy się, co zrobiliby alianci, gdyby Anders odmówił udziału korpusu w bitwie. Przede wszystkim mogli zmienić dowództwo, łącznie z dowódcami dywizji, przygotowanego już do walki, stacjonującego nad rzeką Sangro oddziału. Gen. Kazimierz Sosnkowski wielokrotnie powtarzał, że mogliśmy atakować na północ od masywu Monte Cassino i tam mieliśmy szanse na zwycięstwo przy mniejszych stratach. Jednak Sosnkowski, skądinąd znakomity dowódca, nie wiedział, że był to teren wysoce epidemiologiczny, co znalazło potwierdzenie w niemieckich analizach. Niemcy bardzo dokładnie – jeszcze w 1943 r. – przebadali obszar Włoch pod względem geograficznym i epidemiologicznym, właśnie na wypadek alianckiej inwazji. Trafnie określili łatwą drogę ataku sił alianckich. Teren wskazywany przez gen. Sosnkowskiego był nie do przejścia, gdyż znajdowały się tam ogniska cholery i malarii. Poza tym Polacy nie mieli ekwipunku górskiego, co widać było zwłaszcza w czasie naszego pierwszego natarcia na Monte Cassino, gdy, w związku z opadami deszczu, skały stały się tak śliskie, że żołnierze musieli ściągnąć podkute buty, aby móc się po nich wspinać. Wprawdzie przeszli przeszkolenie w działaniach górskich w Libanie, ale trwało ono krótko. Gen. Anders nie mógł dokonać innego wyboru. Niekiedy zarzuca się mu, że nie zawiadomił o swej decyzji Naczelnego Wodza, gen. Sosnkowskiego. Niektórzy badacze sugerują, że mógł na niego poczekać. Krytycy zapominają jednak, że gen. Anders podlegał dowódcy 8 Armii i musiał wykonywać jego polecenia.

Opracowanie rozkazu do natarcia nie należy wyłącznie do sztabu. Zarówno dowódcy dywizji, jak i brygad mieli możliwość zapoznania się z planami i przekazywania swoich uwag. Dlaczego tego nie zrobili? Po bitwie wiele osób twierdziło, że można było ją przeprowadzić lepiej. Tymczasem procedura powstawania planu walki trwała od 24 marca aż do momentu ataku, czyli prawie sześć tygodni. Nie znam żadnego głosu z polskiego sztabu, który by twierdził, że plan gen. Andersa był nierealny lub chybiony. Oczywiście pojawiły się krytyczne uwagi, jak stwierdzenie gen. Romana Szymańskiego, który zanegował działanie sztabu, czy reakcja gen. Nikodema Sulika, który, w związku ze swoimi wątpliwościami, odmówił wykonania ataku, za co został zbesztany przez Andersa. Jednak, co chciałbym z całą mocą podkreślić, nikt przed bitwą nie wnosił zastrzeżeń do planu gen. Andersa, a przynajmniej nie wskazują na to zachowane dokumenty sztabowe. Pod Monte Cassino potwierdziło się stwierdzenie oficerów sztabu 3 Dywizji Strzelców Karpackich, że brak rozpoznania terenu może przynieść negatywne skutki w czasie natarcia. Brak rozpoznania nie był jednak decyzją Andersa, lecz nakazem dowództwa 8 Armii, któremu zależało, by Niemcy nie dowiedzieli się o zmianie jednostek na pozycjach.

Podsumowując chciałbym przywołać słowa gen. Mariana Kukiela, który, chyba w 1924 r., napisał w jednym z artykułów, że należy opisywać bitwę lub inne wydarzenie z perspektywy czasu jego trwania, a nie z perspektywy 20 czy 100 lat. Wraz z upływem lat stajemy się mądrzejsi, mamy czas na analizę zdarzeń, a ich uczestnicy o wielu rzeczach nie wiedzieli i robili to, co w danej chwili wydawało im się racjonalne. Należy o tym pamiętać. Dowódca wydaje rozkaz, który jest racjonalny w momencie, w którym go wydał. Godzinę po, pięć godzin, dwa dni, tydzień czy miesiąc później można powiedzieć, że trzeba było go inaczej sformułować i wydać. Podejmując decyzje, gen. Władysław Anders wiedział, że rozkaz jest uzależniony od okoliczności i wiedzy posiadanej przez dowódcę w danej chwili, gdyż sytuacja wciąż się zmienia. Pamiętajmy o tym również my, formułując oceny jego działań.

dr hab. Zbigniew Wawer, historyk wojskowości, autor monografii „Monte Cassino. Walki 2 Korpusu Polskiego” oraz książki „Armia gen. Władysława Andersa w ZSRR 1941–1942”.

 

 

 

 

 

Z okazji 75. rocznicy bitwy pod Monte Cassino przygotowaliśmy wydanie specjalne „Polski Zbrojnej”. Mecenasem jednodniówki jest Polska Spółka Gazownictwa.

Nasze wydawnictwo jest też dostępne w angielskiej i włoskiej wersji językowej.

Zapraszamy do lektury!

 

 

 

 

 

dr hab. Zbigniew Wawer

autor zdjęć: NAC

dodaj komentarz

komentarze


Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
 
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Zyskać przewagę w powietrzu
Setki cystern dla armii
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Terytorialsi zobaczą więcej
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Jak Polacy szkolą Ukraińców
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Determinacja i wola walki to podstawa
Wybiła godzina zemsty
Karta dla rodzin wojskowych
Homar, czyli przełom
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Olympus in Paris
Mniej obcy w obcym kraju
„Szczury Tobruku” atakują
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Ustawa amunicyjna podpisana przez prezydenta
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiana warty w PKW Liban
Transformacja wymogiem XXI wieku
Jesień przeciwlotników
Olimp w Paryżu
Aplikuj na kurs oficerski
Bój o cyberbezpieczeństwo
Ogień Czarnej Pantery
Ostre słowa, mocne ciosy
Pożegnanie z Żaganiem
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Co słychać pod wodą?
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Medycyna „pancerna”
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Kluczowa rola Polaków
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Czworonożny żandarm w Paryżu
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Polskie „JAG” już działa
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO