moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Jak generał Wieniawa kręcił film dla Marszałka

To nieprawda, że marszałek Józef Piłsudski nie lubił nowinek technicznych. Fakt, nie przepadał za telefonem – biada temu, kto chciał załatwiać jakąś ważną sprawę z Marszałkiem za pomocą tego nieznośnie brzęczącego pudła. Jednak mało kto wie, że Piłsudski był wielkim miłośnikiem kina, choć dość szczególnego rodzaju.

Marszałek Piłsudski uwielbiał komedie, a nie lubił dramatów i martyrologii, czyli tego wszystkiego, co dominowało w kinie polskim lat dwudziestych ubiegłego wieku. Pisarka Maria Jehanne Wielopolska wspominała w poświęconym Józefowi Piłsudskiemu pośmiertnym panegiryku: „Co niedziela po południu wyświetlano dla niego obrazy amerykańskie, wesołe i awanturnicze, z których zaśmiewał się w towarzystwie swoich córeczek i siostrzenic. Zanim kpt. Lepecki zajął się sprawą filmu dla Belwederu, dłuższy czas mnie i panu Adamowi Wiesłockiemu powierzono [wynajdywać – przyp. red.] obrazy dla Marszałka. Najulubieńsze były wszystkie Paty i Patachony, Flipy i Flapy, Haroldy Lloydy, gonitwy, awantury i śmiech – jak najwięcej śmiechu. Broń Boże nie dramaty i płaksiwe tragedie. Biegałam tedy od biura filmowego do biura, żeby coś odpowiednio wesołego znaleźć”.

Król kabaretu

Nic dziwnego, że przy takim usposobieniu Piłsudskiego, jego ulubieńcem i faworytem jeszcze w czasach legionowych został gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Wierny i sprawdzony w niejednej niebezpiecznej misji był przez Piłsudskiego traktowany jak syn. Poza nieprzeciętną inteligencją i iście ułańską fantazją Wieniawa miał jeszcze jedną zaletę, którą Marszałek cenił wysoko – poczucie humoru. Dzięki temu zawsze był mile widziany w Belwederze czy Sulejówku, a i pozwolić mógł sobie na więcej niż inni oficerowie.


Jedna ze scen filmu „Ułani, ułani chłopcy malowani”. Widoczny m.in. policjant kierujący ruchem.

Dowcipny i przystojny kawalerzysta miał też wielkie powodzenie u pań i szybko został niekoronowanym królem nocnych lokali w Warszawie i stałym bywalcem kabaretów. Do legendy przeszedł jego wyczyn w „Adrii”, gdzie wjechał na koniu. Ekscentryczny i lubiany generał elektryzował warszawską ulicę i salony wyższych sfer niejednym takim wyskokiem, niewielu więc zdziwiło się, kiedy gazety w 1931 roku doniosły, że Wieniawa postanowił zmierzyć się z dziesiąta muzą. Utalentowany literacko generał ogłosił, że napisze scenariusz do komedii filmowej! Było to nie lada wyzwanie, zważywszy na fakt, że miała to być pierwsza polska komedia dźwiękowa. Dźwięk w polskim kinie gościł dopiero rok, od premiery „Moralności pani Dulskiej” w marcu 1930 roku. Jako współscenarzystę Wieniawa zatrudnił doświadczonego w tym fachu Ferdynanda Goetla, a reżyserem filmu został Mieczysław Krawicz.

Historia z Grajdołka

Tytuł pierwszej polskiej dźwiękowej komedii od razu zdradzał, że wyszła ona spod ręki pierwszego kawalerzysty Rzeczypospolitej: „Ułani, ułani chłopcy malowani”. Film reklamowano wymownie jako „pierwszy komiczny dźwiękowiec polski, który kończył z łzawymi dramatami, ze wspomnieniami mrocznych dni niewoli, z pogrążaniem się w beznadziejnym smutku”. Sam generał podkreślał, że pragnął „w lekkiej formie ukazać pokojowe życie wojska, którego jest reprezentantem”.

Kazimierz Krukowski jako Lopek w jednej ze scen filmu.

„Ułani, ułani…” to istotnie bardzo prosta i lekka historia. W garnizonowym miasteczku o wielce wymownej nazwie Grajdołek pewnego dnia ogłoszone zostają lokalne wybory miss piękności. Do rywalizacji o tytuł staje Halka, służąca w domu burmistrza. W zakwalifikowaniu się do konkursu ładnej i sympatycznej dziewczynie pomagają dwaj ułani ze stacjonującego w Grajdołku pułku kawalerii – Felek i Lopek. Halkę zagrała gwiazda słynnego kabaretu „Banda” Zula Pogorzelska, a role dwóch przedsiębiorczych ułanów otrzymali Adolf Dymsza i Kazimierz Krukowski, którzy byli już wtedy popularnymi aktorami komediowymi.

Cała intryga filmu zasadzała się na tym, że Felek i Lopek starali się swą urodziwą, ale „bez urodzenia i koneksji” przyjaciółkę wkręcić do konkursu piękności, który zarezerwowany był dla pań z miejscowej socjety. Oczywiście w całą sprawę zaangażowani byli ich wysoko postawieni w magistracie i garnizonie partnerzy, co jeszcze bardziej utrudniało zadanie Felkowi i Lopkowi, którzy na epoletach nosili tylko belki szeregowców. Generał Wieniawa nie żałował groteskowych akcentów w ukazaniu wyższych szarż garnizonu i urzędników magistratu Grajdołka. Przy okazji sam musiał nieźle się bawić kreśląc karykaturalne postacie burmistrza (w tej roli Mieczysław Frenkiel), pułkownika (Władysław Lenczewski) i adiutanta pułku (Tadeusz Wesołowski) oraz ich pretendujących do tytułu miss Grajdołka partnerek. Tutaj generał pokusił się o szczególnie złośliwy dowcip. Już po premierze filmu, recenzentka podpisująca się inicjałami St.H. (była to prawdopodobnie Stefania Heymanowa) zauważyła w tygodniku „Kino”: „Nie wiadomo tylko dlaczego, w Grajdołku specjalnie, na flirt z ułanami łakomią się same stare, brzydkie baby (alejka z parami). Czyżby w tym mieście zabrakło młodych dziewcząt?”. Należy od razu dodać, że to zdanie nie dotyczy głównej bohaterki Halki granej przez Zulę Pogorzelską. Odpowiedź na pytanie jest prosta. Wieniawa przewrotnie w rolach pretendentek do korony miss obsadził panie z wyższych, warszawskich sfer, które same o to u niego zabiegały. Szarmancki generał nie odmówił, dodając tym swemu filmowi dodatkowego kolorytu.

„Pułkownik” sanacji

Premiera komedii „Ułani, ułani, chłopcy malowani” odbyła się 5 stycznia 1932 roku w warszawskim kinie „Casino”. Uczestniczył w niej premier Prystor z małżonką, ministrowie: Boerner, Kozłowski i Zaleski, prezes Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem (BBWR) Walery Sławek oraz generałowie: Fabrycy i Składkowski. Wszyscy byli ciekawi efektów artystycznych popularnego i lubianego przez Piłsudskiego generała. Pewne jest jedno – większość wolała nie ujawniać wtedy, co o filmie naprawdę myśli, gdyż zobaczyła, że może on podobać się Marszałkowi. I rzeczywiście, ponoć Marszałek bawił się na prywatnym seansie przednie. Jeden z recenzentów w wileńskim „Słowie” napisał: „Groteska i humor [«Ułanów, ułanów…»] stał raczej na poziomie fars amerykańskich, niż subtelnej komedii w rodzaju filmów Buriana”. Niezamierzenie krytyk wskazał to, co najbardziej musiało Piłsudskiego ująć w tym filmie – wreszcie mógł oglądać polską komedię w stylu amerykańskim! Wszak Felek i Lopek byli wzorowani na Flipie i Flapie. Wieniawa kolejny raz nie zawiódł swego „Dziadka”.


Mieczysław Frenkiel jako burmistrz miasta Grajdołek (1. z lewej), Maria Chaveau jako jego żona (2. z lewej), Loda Niemirzanka (3. z lewej, w koralach), Czesław Skonieczny jako Rzeźnik (1. z prawej), Ryszard Misiewicz jako Kogutek, sekretarz magistratu (4. z prawej) i grupa nierozpoznanych aktorów w jednej ze scen filmu.

Jak to zwykle bywa w takich wypadkach, krytyka przyjęła „pierwszą polską komedię koszarową” dość chłodno, za to kina pękały w szwach. Film sprzedano również do Stanów Zjednoczonych, Czechosłowacji i… Palestyny, gdzie cieszył się dużą popularnością. Natomiast koledzy Wieniawy ujawnili swe zdanie o obrazie dopiero kilka lat po śmierci marszałka Piłsudskiego. Kiedy w 1938 roku postanowiono wznowić emisję filmu po wielu poprawkach technicznych, spotkało się to ze stanowczym protestem „pewnych kół wojskowych”, które zarzuciły „Ułanom, ułanom” „ośmieszanie armii polskiej”. I w ten sposób dzieło filmowe najpopularniejszego generała Józefa Piłsudskiego zostało zablokowane przez ludzi mieniących się spadkobiercami Marszałka.

Generał Wieniawa musiał gorzko się zaśmiać na wieść, że jego film mianowany został „pułkownikiem”, jak nazywano filmy odsyłane przez cenzurę na półkę z zakazem emisji. Co mógł zrobić w tym wypadku? Jedynie poprawić sobie humor w którymś ze stołecznych kabaretów, gdzie setnie kpiono sobie z „biednych ludzi pozbawionych dystansu do siebie”.

Bibliografia

L. Armatys, W. Stradomski, „Od Niewolnicy zmysłów do Czarnych diamentów”, Warszawa 1988
„Historia filmu polskiego”, tom 2: „Lata 1930-1939”, red. L. Armatys, S. Grzelecki, Warszawa 1986

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

autor zdjęć: NAC

dodaj komentarz

komentarze

~Ratusz
1553418660
Zabawny i ciekawy - z drugim dnem ;)
F9-B2-85-62
~Jorgus
1553365980
Super!
4C-C5-F3-0A
~Bohun
1553322360
Ciekawy i zabawny.
D3-BB-8D-C9

Żołnierze WOT-u z Wrocławia u kombatantów z Armii Krajowej
 
Dziki zachód na wschodzie II RP
Roboty w Fabryce Broni „Łucznik”
Żołnierze usuwają zniszczone przez wodę budynki
Atak na cyberpoligonie
Trenuj jak żołnierz
Generacje obok siebie
„Polska Zbrojna” dla Orkiestry
Hub w Rzeszowie pod parasolem ochronnym
Zawiszacy na ratunek
Trump ogłasza złotą erę Ameryki
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Latamy, kochamy to i jeszcze nam za to płacą!
Symulator w nowej odsłonie
Najtrudniej utrzymać się na szczycie
Na zagraniczne kursy razem z rodziną?
Wojsko gra z WOŚP-em
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Dzieci ze Stronia Śląskiego mają nowe przedszkole
Z misją wracają do Rumunii
Wojsko potrzebuje lotnisk
Znaki do zmiany. Ze względu na tradycję i bezpieczeństwo
Wielofunkcyjna koparka dla saperów
Bezpieczeństwo na Bałtyku
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Feniks” rozwija skrzydła w Stroniu Śląskim
Umowa dla specjalistów z Grudziądza
Mistrzyni Uniwersjady z „armii mistrzów”
Granice są po to, by je pokonywać
Siedząc na krawędzi
Najnowsze Abramsy dla polskiej armii
Nie walczymy z powietrzem
Statuetki Benemerenti przyznane po raz trzydziesty
To nie mogło się udać, ale…
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Popcorny” niemile widziane
Spotkanie Grupy E5 w Polsce
Rozgryźć Czarną Panterę
„Cel Wisła”, czyli ku starciu cywilizacji
Synteza, czyli cios w splot słoneczny Rzeszy
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Eurokorpus na czele grupy bojowej UE
Starty na medal w short tracku, biegach narciarskich i snowboardzie
Premier: bezpieczeństwo przede wszystkim!
Polska w gotowości
Bezpieczeństwo jest najważniejsze
Kluczowy partner
Morze ruin, na których wyrosło życie
Kwalifikacja po raz szesnasty
Na zawsze w naszej pamięci
Szef MON-u spotkał się z wojskowymi dyplomatami
NATO rozpoczyna nową operację na Bałtyku
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Turecki most nad Białą Lądecką
Lotnicy i Bayraktary z misją w Turcji
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Czworonożny żandarm w Paryżu
Z życzeniami na 105. urodziny powstańca warszawskiego!
Ratownicy pod presją czasu
Zmiany w prawie 2025
Snowboardzistka z „armii mistrzów” najlepsza na stoku w Scuol

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO