moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Między młotem a sierpem 12 stycznia 1944 roku

Stosunki polsko-sowieckie na początku stycznia 1944 roku trafnie porównywano do sytuacji człowieka zamkniętego w klatce razem z wygłodzonym lwem. Jedyną „bronią” tego nieszczęśnika była nadzieja, że ktoś z zewnątrz przyjdzie mu z pomocą, a do tego czasu musi mimo wszystko wobec bestii wykonywać przyjazne gesty.

Żołnierze AK i Armii Czerwonej idą ulicą Wielką w wyzwolonym Wilnie. Fot. Wikipedia

„Niosącymi ocalenie przed lwem” mieli być oczywiście zachodni alianci, na których poparcie rząd polski w Londynie liczył w trudnych relacjach z Moskwą, choć wszystko od dawna wyraźnie wskazywało, że to płonne nadzieje. Po ogłoszeniu przez Niemców odkrycia mogił polskich oficerów w Katyniu i prośbie rządu polskiego skierowanej do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Szwajcarii, by tę sprawę zbadał, Sowieci zerwali z Polską stosunki dyplomatyczne. W nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 roku „jeden do jeden” powtórzyła się sytuacja z 16 na 17 września 1939 roku. Wiaczesław Mołotow wezwał polskiego ambasadora Tadeusza Romera i odczytał mu bardzo obraźliwą notę, w której zarzucono rządowi RP wykorzystanie „hitlerowskiego oszczerczego fałszu”, czyli mordu katyńskiego, w celu rzekomego wyłudzenia od Związku Sowieckiego terytorialnych koncesji kosztem Sowieckiej Ukrainy, Sowieckiej Białorusi i Sowieckiej Litwy, czyli zaanektowanych przez Sowietów polskich Kresów Wschodnich. Podobnie jak ambasador Wacław Grzybowski 17 września 1939 roku, Romer odmówił przyjęcia noty, stwierdzając, że zawiera nieprawdę i jest niedopuszczalna w swej formie.

Reakcja dyplomatyczna Brytyjczyków i Amerykanów w obronie polskiego rządu, mówiąc delikatnie, była rachityczna. Na prośby gen. Władysława Sikorskiego, by mocniej zająć się sprawą Katynia, Winston Churchill odpowiedział w charakterystycznym dla siebie stylu: „Oni nie żyją. I cokolwiek by przedsięwziąć, nie przywróci ich to do życia”. Dał tym samym wyraźnie do zrozumienia polskiemu premierowi, że alianci zachodni nie zamierzają w żadnym wypadku „drażnić Stalina polskimi sprawami” i wystawić tym samym na niebezpieczeństwo rozpadu antyniemiecką koalicję, w której Armia Czerwona coraz wyraźniej była czynnikiem decydującym. Churchill zalecał rozmowy. Rząd polski kilkakrotnie podejmował próby negocjacji, ale nie przynosiły one żadnych efektów, prócz zapewnień, że mimo wszystko nadal trzeba rozmawiać.

Próby „wyjścia z klatki”

Większość brytyjskich, jak i polskich polityków z Churchillem i Stanisławem Mikołajczykiem (który został premierem po śmierci gen. Sikorskiego) na czele sądziło, że Sowietom chodzi „tylko” o zatrzymanie nabytków terytorialnych, które zdobyli na Polsce we wrześniu 1939 roku. Churchill liczył, że uparci Polacy wreszcie pogodzą się z tymi bolesnymi faktami, a Mikołajczyk wierzył, że z pomocą Zachodu cesja ta będzie jak najmniej dla Polski bolesna. Obaj całkowicie się mylili. W 1943 roku Stalin nie tylko był pewien, że polskie kresy pozostaną w Związku Sowieckim, ale widział już całą Polskę w swojej strefie wpływów i w żaden sposób nie zamierzał rezygnować z pewnej zdobyczy.

W sytuacji braku oficjalnych stosunków polsko-sowieckich, zarysowały się również odrębne koncepcje między rządem emigracyjnym a władzami konspiracyjnymi w kraju. Można je było zauważyć już w czasie wcześniejszych dyskusji przy planowaniu powstania powszechnego w kraju. Gen. Sikorski uważał, że Sowietów należy traktować jako sprzymierzeńców, a jeżeli „stosunek Rosjan do nas stanie się jawnie wrogi, trzeba będzie ujawnić tylko administrację cywilną, a oddziały AK wycofać w głąb kraju, by ocalić je przed całkowitym zniszczeniem”. Natomiast komendant główny AK, gen. Stefan Rowecki „Grot” był przekonany, że wroga postawa Sowietów nie ulegnie zmianie i postulował podjęcie przygotowań do stawienia oporu Armii Czerwonej. Jesienią 1943 roku argumenty te z obu stron zostały znacznie okrojone. Instrukcja rządu polskiego w Londynie z 27 października 1943 roku zalecała, że w wypadku nienawiązania oficjalnych stosunków z Sowietami, zakazana jest z nimi współpraca, a władze cywilne w kraju i AK mają pozostać w konspiracji. W wypadku represji i aresztowań konspiratorzy mieli podjąć samoobronę. Jednocześnie żądano od dowództwa AK wzmożenia akcji sabotażowych i dywersyjnych przeciw Niemcom, ale „wyłącznie o charakterze demonstracji i ochrony”.

Komendant główny AK, gen. Tadeusz Komorowski „Bór” czytając te pełne sprzeczności zalecenia nie krył swej dezaprobaty. Już w raporcie z 14 lipca 1943 roku uświadamiał politykom i sztabowcom w Londynie, że bezczynność AK na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną będzie szkodliwa, gdyż „nie byłoby wtedy przeszkody, aby upozorować wolę narodu polskiego stworzenia 17 republiki sowieckiej”. Stanowisko „Bora” w pełni popierał Delegat Rządu na Kraj, Jan Stanisław Jankowski. Po wymianie kilku depeszy, władze w Londynie przychyliły się do stanowiska swych przedstawicieli w kraju. W depeszy, która do „Bora” dotarła 12 lutego 1944 roku, Naczelny Wódz, gen. Kazimierz Sosnkowski napisał, iż „rząd i ja sądzimy, że wola kraju stanowi czynnik, nad którym nie sposób jest przejść do porządku dziennego”.

„Sojusznicy naszych sojuszników”

Kiedy gen. Komorowski otrzymał depeszę Naczelnego Wodza, sowiecki lew już dawno był w granicach Rzeczypospolitej, a AK prowadziła swą największą akcję – „Burza”. Armia Czerwona z 3 na 4 stycznia 1944 roku przekroczyła pod Sarnami przedwojenną granicę polsko-sowiecką ustaloną traktatem ryskim z 1921 roku. To postawiło oddziały AK na Kresach Wschodnich w niezwykle dramatycznej sytuacji i jej dowództwo nie miało już czasu na żadne dyskusje z Londynem. „Bór” 12 stycznia 1944 roku wydał rozkaz nr 126, w którym ogłosił wsparcie Armii Czerwonej w walce z Niemcami „w miarę naszych sił i interesów państwowych”. Rozkaz wykluczał jednocześnie uleganie jakimkolwiek wpływom politycznym Związku Sowieckiego. Według wytycznych Komendy Głównej AK, akcja „Burza” miała być prowadzona niezależnie od Armii Czerwonej. Przewidywano natomiast współdziałanie z sowieckimi oddziałami na szczeblu taktycznym i występowaniu w roli sprzymierzeńca „sojusznika naszych sojuszników”. Ta sofistyka miała załagodzić fakt nieutrzymywania oficjalnych stosunków między rządami RP i ZSRS. Dowódcy AK i przedstawiciele administracji cywilnej Polskiego Państwa Podziemnego występować mieli wobec władz sowieckich jako przedstawiciele legalnych władz Rzeczypospolitej na terytorium ustalonym w traktacie ryskim.

Tyle teoria, którą starali się wprowadzać w życie akowcy witający „sojuszników naszych sojuszników”. W rzeczywistości na całych kresach Sowieci narzucili jeden scenariusz postępowania wobec polskiego podziemia. Liniowe jednostki Armii Czerwonej bardzo chętnie przyjmowały pomoc oddziałów AK. Sowieccy dowódcy niejednokrotnie oficjalnie dziękowali oficerom polskim za „braterstwo broni” i zapraszali ich na oficjalne odprawy, z których Polacy już nie wracali, aresztowani przez NKWD lub Smiersz. Pozbawione dowództwa oddziały polskie były rozbrajane, a żołnierze w najlepszym wypadku otrzymywali „propozycję nie do odrzucenia” wstąpienia do armii gen. Zygmunta Berlinga, a w najgorszym byli wywożeni do obozów lub niejednokrotnie rozstrzeliwani na miejscu.

W sytuacji bez wyjścia

Na tle tragedii żołnierzy AK, o wiele bardziej racjonalna wydaje się decyzja komendanta Narodowych Sił Zbrojnych, płk. Tadeusza Kurcyusza. Rozkazem nr 3 z 15 stycznia 1944 roku komendant ogłosił, że Armia Czerwona będzie traktowana jako wojsko wrogie, a jakakolwiek normalizacja stosunków z rządem sowieckim nie powstrzyma bezwzględnej walki z komunizmem. Tutaj sprawa postawiona została jasno, aczkolwiek w żaden sposób nie zmieniało to sytuacji Polski jako „skazańca zamkniętego w klatce z sowieckim lwem”.

Już po wojnie, gen. Komorowski „Bór” w jednym z artykułów opublikowanych w zachodniej prasie pisał: „Rosja wkraczała na ziemie polskie ze swym własnym rozwiązaniem sprawy polskiej, godzącym w suwerenność i niepodległość państwa”. A co na to nasi zachodni sojusznicy? Wybitny dyplomata amerykański, George F. Kennan, obserwując z bliska wysiłki premiera Mikołajczyka w porozumieniu się ze Stalinem w Moskwie, zanotował pod wymowną datą 1 sierpnia 1944 roku przenikliwą myśl: „Wiedziałem, że Rosjanie na dłuższą metę nie będą obecnie bardziej skłonni, niż byli sto lat temu, do akceptowania sprzeczności tkwiących w gwarantowaniu Polakom praw, których nie ma jeszcze w Rosji, że rosyjskie koncepcje tolerancji nie wyjdą poza to, do czego sami Rosjanie są przyzwyczajeni, że rosyjski system policyjny będzie nieuchronnie penetrować polskie życie, aż strona polska zacznie gwałtownie przeciwdziałać, co będzie uznane w Moskwie za prowokację i wystąpienie antyrosyjskie. Wiedziałem, krótko mówiąc, że nie ma strefy granicznej dla rosyjskiej potęgi. Zawistne i nietolerancyjne oko Kremla może w ostatecznym rachunku rozróżniać tylko wasali i wrogów, a sąsiedzi Rosji, jeżeli nie chcą być pierwszymi, muszą zgodzić się na położenie tych drugich”. Do trafnego twierdzenia Kennana można dodać, że Moskwa czyniła to przy całkowitej aprobacie rządu amerykańskiego i bardzo słabych protestach rządu brytyjskiego, w imię wspólnego pokonania państw osi.

Bibliografia:

Andrzej Chmielarz, „Władze sowieckie i PKWN wobec AK w 1944 r.”, „WPH” 1992, nr 2
Krystyna Kersten, „Narodziny systemu władzy: Polska 1943-1948”, Poznań 1992
Czesław Grzelak, Henryk Stańczyk, Stefan Zwoliński, „Bez możliwości wyboru. Wojsko Polskie na froncie wschodnim 1943-1945”, Warszawa 1993
Tadeusz Żenczykowski, „Polska Lubelska”, Warszawa 1990

Piotr Korczyński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Olimp w Paryżu
 
„Szczury Tobruku” atakują
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Olympus in Paris
Terytorialsi zobaczą więcej
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Ustawa amunicyjna podpisana przez prezydenta
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Bój o cyberbezpieczeństwo
SkyGuardian dla wojska
Ogień Czarnej Pantery
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Mniej obcy w obcym kraju
Kluczowy partner
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Aplikuj na kurs oficerski
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Co słychać pod wodą?
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiana warty w PKW Liban
Polskie Casy będą nowocześniejsze
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Zyskać przewagę w powietrzu
Wszystkie oczy na Bałtyk
Kluczowa rola Polaków
Grupa WB idzie na rekord
Pożegnanie z Żaganiem
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Wybiła godzina zemsty
Czworonożny żandarm w Paryżu
Medycyna „pancerna”
Determinacja i wola walki to podstawa
Szkoleniowa pomoc dla walczącej Ukrainy
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Karta dla rodzin wojskowych
Transformacja wymogiem XXI wieku
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Homar, czyli przełom
Ostre słowa, mocne ciosy
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Polskie „JAG” już działa
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Feniks” wciąż jest potrzebny
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO