Trwa natarcie. Jeden z Leopardów został trafiony. Podjeżdża do niego Bergepanzer i wóz zabezpieczenia medycznego. Ratownicy pomagają załodze, a uszkodzony czołg trafia w ręce remontowców. To ich zadaniem jest usprawnić wóz lub szybko odholować. Załogę Bergepanzera ze Świętoszowa koledzy nazywają mistrzami, nawet wymiana silnika w Leopardzie zajmuje jej zaledwie 40 minut.
W składzie każdej kompanii czołgów 10 Brygady Kawalerii Pancernej jest gąsienicowy wóz zabezpieczenia technicznego Bergepanzer. Jego czteroosobowa załoga trzyma się zazwyczaj z tyłu jadącej kolumny lub nacierających maszyn. Do przodu rusza, gdy jakiś czołg zostanie uszkodzony w czasie walki, ulegnie awarii lub samodzielnie nie może wyjechać z błota.
Zadania, które remontowcy wykonują na polu walki nie są ani łatwe, ani bezpieczne. Podczas natarcia czy obrony, gdy ich koledzy schowani są pod pancerzami, oni bez względu na siłę ostrzału muszą wysiąść z wozu, aby usunąć usterkę, założyć hol lub linę wyciągarki i przetransportować uszkodzony czołg w miarę bezpieczne miejsce lub w rejon działania batalionowego plutonu remontowego.
Mistrzowie w swoim fachu
W 4 kompanii czołgów 1 Batalionu ze Świętoszowa mówi się o załodze Bergepanzera, że to mistrzowie w swoim fachu. Podczas zakończonego niedawno szkolenia na poligonie kolejny raz żołnierze udowodnili, że zasługują na to określenie. Scenariusz ćwiczeń został zakłócony przez nieprzewidziane wydarzenie. Zanim czołgi rozpoczęły strzelanie, samochód ciężarowy amerykańskiej armii ciągnący dużą przyczepę niskopodwoziową na pasie taktycznym, zjechał z drogi i ugrzązł w piachu. Przyczepa odłączyła się od ciągnika. Stojące na niej dwie koparki niebezpiecznie przechyliły się na bok. Pojawiło się zagrożenie, że spadną z naczepy. Sojusznicy poprosili o pomoc. Do akcji ruszyła załoga Bergepanzera pod dowództwem st. sierż. Pawła Kwiatkowskiego.
Działania odbywały się pod presją czasu. Remontowcy musieli zapobiec przewróceniu się koparek i jednocześnie wydobyć cały skład z piachu. Trzeba to było wykonać tak, aby ponownie można było dołączyć naczepę do pojazdu. Od powodzenia akcji zależały również ćwiczenia, jeśli czołgi nie rozpoczęłyby szybko strzelania, to najprawdopodobniej nie odbyłoby się ono wcale ze względu na suszę panującą na poligonie.
W ciągu kilkudziesięciu minut żołnierze zapobiegli wypadkowi koparek i wydobyli z piachu wóz amerykańskiej armii. – Oni lemieszem Bergepanzera potrafiliby nawet zamek z piasku zbudować. Zapytaliby co najwyżej, czy ma być z fosą czy bez – żartował zadowolony por. Sebastian Rudnicki, dowódca 4 kompanii.
Warsztat na gąsienicach
Bergepanzer i jego załoga tworzą wielofunkcyjny warsztat na gąsienicach. Choć wóz nie powstał, by wykonywać w warunkach polowych skomplikowane naprawy, bo te prowadzone są w plutonie remontowym batalionu i warsztatach brygadowych, ale możliwości ma spore.
Pojazd niemieckiej produkcji, na podwoziu czołgu Leopard 1 przystosowany jest do obsługi czołgów Leopard 2A4 o masie 55 t. W 10 Brygadzie mają 15 takich wozów. Wyposażone są między innymi w dźwig. Urządzenie ulokowane po prawej stronie na pancerzu może obracać się o 270 stopni i podnosić ciężary pod maksymalnym kątem 72 stopni. Jego możliwości udźwigu wynoszą 20 t. Operatorem dźwigu, a także uniwersalnego lemiesza i wciągarki jest w załodze sierżanta Kwiatkowskiego st. szer. Piotr Sulik, kierowca Bergepanzera.
W polowych warunkach żuraw wykorzystywany jest podczas wymiany jednostki napędowej czołgu (silnik z niezbędnym osprzętem), a także wtedy, gdy trzeba zdjąć z pancerza całą wieżę czołgową. Jak zapewnia dowódca wozu, wyjęcie silnika spod pancerza, sprawdzenie i ponowne zamontowanie lub wstawienie nowego zajmuje jego załodze zaledwie 40 min. – Po tym czasie czołg, który uległ awarii może ponownie dołączyć do plutonu i wykonywać zadania bojowe – mówi podoficer.
W skład załogi Bergepanzera 4 kompanii wchodzi także st. szer. Krzysztof Kinal, który jest mechanikiem spawaczem oraz st. szer. Jacek Łoziński, elektromechanik. W tylnej części WZT wszyscy specjaliści przechowują odpowiednie zestawy narzędzi. Z kolei przy silniku zamontowany jest agregat spawalniczy. Dzięki temu wystarczy chwila, aby spawacz mógł przymocować do uszkodzonego czołgu np. urwany podczas działań błotnik.
Na pancerzu Bergepanzera przytwierdzone są także elementy różnych złączy i bloczków. Żołnierze stosują je podczas używania wyciągarki, by 40-tonowa maszyna mogła zakotwiczyć się w ziemi i wyciągać pojazdy o masie do 70 t. Z tyłu WZT przymocowane są do pancerza elementy holu sztywnego, który pozwala bezpiecznie holować czołg nawet na duże odległości. Ten specyficzny warsztat na gąsienicach wyposażony jest także w sprężarkę oraz pompę umożliwiającą roztankowanie uszkodzonego Leoparda z szybkością 220 l na minutę.
Zdolności obronne i taktyczne
Bergepanzer nie jest bezbronny. Wyposażono go w dwa karabiny maszynowe MG kalibru 7,62 mm. Jeden zamontowany jest w specjalnym łożu pancerza, dzięki czemu można prowadzić ogień z wnętrza wozu, drugi – na wieży – służy jako broń do zwalczania celów powietrznych. Załoga Bergepanzera wyposażona jest w małych rozmiarów pistolety maszynowe kalibru 9 mm, a żołnierze ćwiczą regularnie strzelanie z broni indywidualnej i pokładowej. Dodatkowo na pancerzu zamontowane są także wyrzutnie granatów dymnych. Wykorzystuje się je do stworzenia zasłony dymnej na polu walki, aby zamaskować przed wzrokiem przeciwnika miejsce, gdzie załoga naprawia uszkodzony sprzęt.
Załoga Bergepanzera wspiera także kompanie podczas pokonywania szerokich przeszkód wodnych. Leopardy przekraczają wówczas rzekę po dnie, a WZT pełni rolę zabezpieczającą. Jest gotowy w każdej chwili podać linę wyciągarki i wyciągnąć na brzeg czołg, który podczas forsowania uległ awarii. Bergepanzer, podobnie jak Leopardy, jest zdolny przejechać wodę o głębokości do dwóch metrów, a po założeniu specjalnej rury ewakuacyjnej może pokonać akwen głęboki nawet na cztery metry. Dzięki takim możliwościom wozy poruszają się zawsze za czołgami i tak jak one potrafią manewrować w trudnym terenie.
Nie tylko na poligonie
Remontowcy ze Świętoszowa nie tylko na poligonie mają pełne ręce roboty. Na co dzień dowódca załogi Bergepanzera pełni funkcję technika kompanii, a jego załoga mu pomaga. – Bieżąca obsługa, planowanie przeglądów i napraw, zamawianie i dostarczanie załogom czołgów olejów, filtrów i innych materiałów eksploatacyjnych, a także kontrola sprawności i prawidłowej eksploatacji akumulatorów to tylko część naszych zadań – wymienia st. sierż. Kwiatkowski. Podoficer podkreśla, że jego ekipa jest odpowiedzialna za to, aby 14 Leopardów w 4 kompanii było zawsze sprawnych i gotowych ruszyć w teren.
Załogę sierżanta Kwiatkowskiego czeka niedługo cykl szkoleń. Jeszcze w tym roku do 10 Brygady Kawalerii Pancernej powrócą pierwsze czołgi Leopard 2A4 po modernizacji. Remontowcy muszą dokładnie poznać zmiany, jakie zostały wprowadzone w spolonizowanych maszynach. Wkrótce modernizacja czeka także Bergepanzery.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze