W specjalnym wydaniu „Naszego Dziennika” z okazji Święta Wojska Polskiego prof. Romuald Szeremietiew zamieścił artykuł pod tytułem „Nie wolno zwlekać”, dotyczący problemów reformy sił zbrojnych. Prof. Szeremietiew, z racji wieloletniej kariery naukowej i piastowania w przeszłości funkcji wiceministra i p.o. ministra obrony narodowej, jak mało kto posiada kompetencje, aby zabrać głos w tej sprawie. Stąd też z uwagą przeczytałem tekst, zgadzając się w znacznej mierze z diagnozą, jaką stawia. Czuję się jednak zobowiązany do odniesienia się do kilku kwestii, w których zarówno ja, jak i resort obrony narodowej prezentujemy odmienne zdanie. Precyzja w tych sprawach jest niezwykle ważna, biorąc pod uwagę skomplikowany system kierowania obronnością tworzony przez naszą Konstytucję oraz odpowiedzialność za wpływ i odbiór formułowanych sądów na debatę publiczną.
Po pierwsze, prof. Szeremietiew pisze, że MON nie zamierza przywracać stanu sprzed „reformy” 2014 roku, ale zamierza wprowadzić nowe rozwiązania w tym ograniczające rolę Prezydenta RP i mogące powodować zamieszanie kompetencyjne w szkoleniu i dowodzeniu wojskiem. Tak nie jest. Wnioski ze Strategicznego Przeglądu Obronnego wręcz zwiększają uprawnienia prezydenta w wielu aspektach i precyzują zakresy odpowiedzialności zwierzchnika sił zbrojnych i ministra obrony narodowej, przez którego sprawuje zwierzchnictwo w czasie pokoju, jak to określa art. 134 Konstytucji, pkt. 1 i 2.
Po drugie, zdaniem profesora, minister obrony postuluje przywrócenie szefowi SG WP uprawnień dowódczych (ma też on być kandydatem na naczelnego dowódcę), ale zamierza przy tym utworzyć w MON „Pion Polityki Obronnej”, którą ma realizować szef SG WP. Jest to o tyle nieprawda, że Pion Polityki Obronnej już istnieje w MON, a jego zadania realizuje nie szef SG, ale właściwy sekretarz bądź podsekretarz stanu, którą to funkcję mam zaszczyt pełnić.
W dalszej części autor powołuje się na ustawę o powszechnym obowiązku obrony RP, wnioskując, że to prezydent określa politykę obronną państwa. W BBN zauważono, że rozwiązanie przyjęte przez MON jest istotnym ograniczeniem uprawnień zwierzchnika sił zbrojnych. Ponownie nie mogę się zgodzić z tym sformułowaniem na gruncie zarówno Konstytucji, jak i przywoływanego aktu prawnego. Ogólne kierownictwo w zakresie obronności należy do zadań Rady Ministrów (art. 146 ust. 4 pkt 11). Ustawa o urzędzie ministra obrony narodowej, w art 2 ust 2 stwierdza, że do zakresu działania ministra obrony narodowej należy przygotowywanie założeń́ obronnych państwa, w tym propozycji dotyczących rozwoju i struktury sił zbrojnych. Co więcej zresztą, prezydent i jego organ doradczy, czyli BBN, którego przedstawiciele przez cały czas uczestniczyli w pracach nad SPO, nigdy nie negowali kompetencji MON do wypracowania propozycji rozwoju systemu obronnego, w tym sił zbrojnych, podkreślając publicznie swoje oczekiwania odnośnie do jego wyników. Takich zarzutów nie formułowano także nigdy podczas dwóch poprzednich edycji SPO.
Wreszcie, nie mogę zgodzić się z wywodami profesora na temat rzekomego uchybienia uprawnieniom prezydenta w kwestii mianowania nowych dowódców, wzorców kształtowania struktury dowódczej sił zbrojnych oraz logistyki wojskowej w nowym projekcie. Autor zarzuca nam, że próbujemy odebrać prezydentowi wpływ na obsadę niektórych stanowisk w wojsku, w tym szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Rzecz w tym, że proponowana przez nas koncepcja systemu dowodzenia przywraca, a nie ogranicza konstytucyjne prerogatywy prezydenta, oddając w jego ręce decyzje o mianowaniu dowódców rodzajów sił zbrojnych. Konstytucja (art. 134 ust. 3) wymienia enumeratywnie stanowiska, na które mianuje i wyznacza prezydent RP, stanowiąc, że mianuje on oficerów na stanowiska szefa Sztabu Generalnego i dowódców rodzajów sił zbrojnych. Dlatego też uprawnień tych nigdy nie rozszerzano choćby na Inspektorat Wsparcia, który przecież funkcjonował we wcześniejszej strukturze sił zbrojnych. Siłą rzeczy, to samo dotyczy postulowanego stanowiska szefa Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia. Ewentualne rozszerzenie tego katalogu wymagałoby zmiany Konstytucji. Tu znów muszę zaprzeczyć próbom sugerowania konfliktu – ani prezydent, ani reprezentujący go w pracach nad SPO BBN nigdy nie formułowali takich zarzutów czy wątpliwości wobec proponowanej przez nas koncepcji i projektu ustawy.
Wedle mojej wiedzy, nie istnieje także żaden obowiązkowy natowski wzorzec dotyczący kształtowania sił zbrojnych wedle zasady „force user – force provider”, tak jak to twierdzi prof. Szeremietiew czy gdzie indziej gen. prof. Koziej. Istnieje za to wielka różnorodność wzorców narodowych struktur dowodzenia pośród sojuszników, które najczęściej pozostają pod wpływem uwarunkowań geostrategicznych danego państwa.
Wreszcie, Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych w naszej koncepcji nie odbiera nikomu pionów logistycznych. Wręcz przeciwnie, planujemy odwrócenie błędnej decyzji sprzed kilku lat i wzmocnienie związków taktycznych o pododdziały logistyczne tak, jak to wynika z wniosków Strategicznego Przeglądu Obronnego.
Ale pomijając dywagacje szczegółowe, w jednym się zgadzamy. Czas nagli i musimy jak najszybciej wprowadzić nowy system kierowania i dowodzenia.
autor zdjęć: mjr Robert Siemaszko/CO MON
komentarze