Podczas rosyjskiej defilady z okazji Dnia Zwycięstwa sprzęt nowej generacji zaprezentowały jedynie pododdziały Północnego Okręgu Wojskowego. Rosja od kilku lat inwestuje miliardy w militaryzację Arktyki. Buduje bazy, kupuje specjalistyczne uzbrojenie i szkoli żołnierzy do walki w niskiej temperaturze. Do końca dekady chce mieć w Arktyce 15 lotnisk! Stawką są złoża gazu i ropy.
W tym roku podczas majowej defilady rosyjska armia nie zaprezentowała szczególnie dużo nowego sprzętu. Uwagę przykuli jednak żołnierze z Północnego Okręgu Wojskowego, który powstał zaledwie trzy lata temu. W jasnym kamuflażu pokazali specjalnie przystosowane do działania w Arktyce zestawy artyleryjsko-rakietowe bliskiego zasięgu Pancyr-SA oraz systemy rakietowe krótkiego zasięgu Tor M2DT. Obok systemów obrony przeciwlotniczej przedstawiono arktyczne wersje wozów opancerzonych BTR-82 (oznaczone literą „A”).
Choć na defiladzie nie było innych pojazdów z jednostek POW, wiadomo, że Rosjanie prowadzą intensywne badania nad skonstruowaniem nowych wersji ciężarówek (KamAZ i Urał), niewielkich pojazdów typu 4x4 (Trekol), gąsienicowych ciągników (Witiaź) oraz skuterów śnieżnych. A to tylko część planów Kremla – rosyjska militaryzacja Arktyki nabiera tempa.
Pierwsze sygnały
Jest rok 2012. Pododdziały piechoty morskiej z rosyjskiej Floty Północnej rozpoczynają ćwiczenia desantu na Kotielnyj, największą z wysp położonego na Morzu Arktycznym archipelagu Wysp Nowosyberyjskich. Jednak rosyjskie manewry odnotowują jedynie analitycy specjalizujący się w tematyce wschodniej oraz pasjonaci wojskowości. Rok później, tym razem ostentacyjnie, bo z użyciem zespołu okrętowego, na czele którego płynął ciężki krążownik rakietowy „Piotr Wielki”, Rosjanie dostarczają na tę wyspę kilkaset osób oraz tony materiałów budowlanych, paliwa i żywności. Tym samym rozpoczynają odbudowę zamkniętej przez 20 lat wojskowej bazy. Tego świat nie mógł już nie zauważyć.
Bezcenne złoża
Wojskowi eksperci od dawna są przekonani o tym, że wcześniej czy później w Arktyce rozpocznie się wyścig zbrojeń. Stawką są bogactwa naturalne. Według bardzo ostrożnych prognoz na obszarze Bieguna Północnego znajdują się złoża ropy naftowej szacowane na około 90 mld baryłek (czyli około 15% nieodkrytych jeszcze złóż na ziemi). Jednocześnie są tam bardzo bogate pokłady gazu ziemnego – szacunki mówią o ponad 1,7 bln m3 (stanowi to około 30–35% nieodkrytych jeszcze złóż gazu ziemnego na naszej planecie).
Konfliktom o prawo do drogocennych złóż sprzyja nie w pełni uregulowany stan prawny tego regionu. Państwa graniczące z obszarem arktycznym, czyli Rosja, Stany Zjednoczone, Kanada, Norwegia, Dania (a dokładniej Grenlandia), Islandia, Szwecja i Finlandia, dysponują strefami przybrzeżnymi o szerokości 200 mil morskich (około 370 km). W tym przypadku nie ma wątpliwości – każdy kraj może tam robić, co chce. Prawo międzynarodowe pozwala jednak rozszerzyć strefę przybrzeżną aż do 400 mil, gdy naturalne wzniesienia na szelfie kontynentalnym (nie musi to być nawet wysepka, wystarczy podmorska góra), wychodzą z terenów kontrolowanych przez dane państwo. W przypadku Arktyki spornym szelfem kontynentalnym jest mający aż 1800 km długości Grzbiet Łomonosowa. Aż cztery państwa: USA, Kanada, Dania i Rosja dowodzą, że to ich szelf, więc mają prawo do 400-milowej strefy przybrzeżnej. Czy Moskwa postanowiła zagwarantować sobie to prawo przy użyciu wojska?
Odbudowa infrastruktury
Choć w epoce zimnej wojny w Arktyce znajdowało się kilka rosyjskich baz wojskowych dla marynarki wojennej i sił powietrznych (w tym słynne podbiegunowe lotnisko na wyspie Grahama Bella w archipelagu Ziemia Franciszka Józefa), to służyły one tylko jako zaplecze do działań na innych kierunkach. Dopiero decyzja prezydenta Władimira Putina z 2013 roku o odbudowie obiektów na wyspie Kotielnyj zmieniła sytuację. To Arktyka miała stać się teatrem działań tak samo ważnym, a może nawet ważniejszym od innych. Szybko znalazło to potwierdzenie w strategicznych decyzjach wojskowych.
W 2014 powstał nie tylko Północny Okręg Wojskowy, czyli dowództwo mające zarządzać wszystkimi jednostkami rosyjskimi w tym rejonie świata (są jeszcze cztery okręgi: Zachodni, Wschodni, Centralny i Południowy). Opracowano również imponujący plan rozbudowy wojskowej infrastruktury. W najbliższych latach mają powstać (lub zostać odbudowane) bazy w Tiksi, Narjan-Mar, Ałykel, Amderma, Anadyr, Rogaczowo i Nagurskaja. Plan Moskwy zakłada, że do końca tej dekady rosyjska armia będzie dysponować w Arktyce 15 lotniskami!
Arktyczny sprzęt i ludzie
Rosja inwestuje miliardy nie tylko w nowe bazy. Pieniądze płyną także na specjalistyczne uzbrojenie, którego będzie można używać w ekstremalnie niskiej temperaturze, oraz na szkolenie żołnierzy przygotowujące do walki w takich warunkach. Organizowane są ćwiczenia i manewry w tym rejonie świata, a na potrzeby jednostek Północnego Okręgu Wojskowego została utworzona szkoła oficerska mająca kształcić kadry „polarnej armii”, jak bywają nazywane jednostki POW. Obecnie Okręgowi są podporządkowane trzy brygady: 61 Piechoty Morskiej, 200 Zmechanizowana oraz 80 Zmechanizowana.
Jeśli chodzi o arktyczny sprzęt i uzbrojenie, to armia stawia na trzy elementy: wyposażenie osobiste, broń przeciwlotniczą oraz pojazdy. O ile w kwestii dostosowania broni i pojazdów do niskiej temperatury Moskwa nie ujawnia zbyt wielu szczegółów, o tyle jeśli chodzi o wyposażenie osobiste żołnierzy, a zwłaszcza nowe mundury i ekwipunek, Rosjanie bardzo chętnie współpracują z polarnikami z całego świata. Organizują konferencje i naukowe sympozja, co pozwala im, mimo ekonomicznego embarga, czerpać garściami z doświadczeń zdobytych przez zagranicznych specjalistów. O tym, czy Arktyka może zmienić się w pole walki, przekonamy się w najbliższych latach.
autor zdjęć: kremlin.ru, TASS / Forum
komentarze