Przeczesali obszar 185 kilometrów kwadratowych, znaleźli i zniszczyli 15 starych min oraz trzy torpedy – taki jest bilans międzynarodowej operacji „Open Spirit 2016” u wybrzeży Litwy. Wzięli w niej udział polscy nurkowie-minerzy z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.
Na Litwę pojechało ich siedmiu. Reprezentowali zarówno 12, jak i 13 Dywizjon Trałowców. – Wspólnie z nurkami z kilku innym państw stacjonowaliśmy w porcie wojennym w Kłajpedzie. Jeśli pogoda pozwalała, wychodziliśmy w morze na pokładzie naszej łodzi S-8900 i sprawdzaliśmy wybrane akweny – wspomina bsm. Leszek Wiśniewski z 13 Dywizjonu Trałowców. Wskazywali je Amerykanie, którzy wcześniej lustrowali morze za pomocą pojazdu podwodnego Remus. – Otrzymywaliśmy od nich informacje o obiektach, którym należało się przyjrzeć bliżej – tłumaczy bosman.
Polscy nurkowie pracowali na redzie portu. – Operowaliśmy na głębokości od 15 do 25 metrów. Warunki mieliśmy dość trudne – przyznaje nurek. Co prawda stan morza zwykle oscylował w granicach trzech stopni w dziesięciostopniowej skali Douglasa, czyli wysokość fali nie przekraczała 1,25 metra. Jednak występowały też o wiele wyższe. – Przez dwa dni falowanie było na tyle mocne, że w ogóle nie wychodziliśmy z portu. Nie sprzyjała nam również pora roku, zaczynają już bowiem kwitnąć morskie glony i widoczność pod wodą nie przekraczała dwóch metrów – wspomina żołnierz. Polscy nurkowie wspomagali się więc ostatnio kupionym sonarem ręcznym Artemis. Ostatecznie akweny, które sprawdzali, okazały się czyste. – Trafialiśmy na kamienie, fragmenty wraku kutra, kable – wylicza bsm. Wiśniewski.
Operacja trwała dziesięć dni. W sumie wzięło w niej udział dziewięć grup nurków i 19 okrętów, m.in. z państw bałtyckich, USA, Wielkiej Brytanii, Norwegii i Kanady. Wśród nich znalazły się jednostki należące do SNMCMG1, czyli Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO. Podczas „Open Spirit 2016” marynarze sprawdzili akweny o łącznej powierzchni 185 kilometrów kwadratowych oraz 912 obiektów zalegających na dnie. Okazało się, że 15 z nich to stare miny, trzy zaś to niewybuchy torped. Wszystkie zostały zniszczone. Wojskowi natykali się też na fragmenty bojowych rakiet, kotwice od min, miny ćwiczebne, wraki.
Operacje bojowe „Open Spirit” są organizowane od lat 90. ubiegłego wieku, na przemian na wodach Litwy, Łotwy i Estonii. Polacy biorą w nich udział regularnie. Zwykle w tę część Bałtyku posyłamy niszczyciele min. – Doświadczenia zdobyte podczas tego rodzaju operacji są dla marynarzy bezcenne. Przydają się choćby podczas misji SNMCMG1 – przyznaje kmdr por. Piotr Sikora, dowódca 13 Dywizjonu Trałowców.
Na dnie Morza Bałtyckiego nadal spoczywa pokaźna liczba min i niewybuchów. To pozostałość po działaniach wojennych z XX wieku. Tylko podczas II wojny światowej uczestnicy konfliktu rozstawili około 150 tysięcy min. Na Bałtyku tworzone były zarówno zagrody defensywne, które miały ochronić porty przed wrogimi okrętami, jak i ofensywne, mające zapobiec wyjściu jednostek nieprzyjaciela z macierzystych baz. – Szczególnie intensywnie minowano okolice Łotwy czy Estonii. Tworzeniu zagród sprzyjała nieregularna linia brzegowa, liczne zatoki i wysepki – podkreśla kmdr por. Sikora. Dodaje, że nie wszystkie akweny udało się później idealnie oczyścić, ponieważ dysponowano sprzętem o gorszych możliwościach niż obecnie. A także z powodu ruchów morskiego dna – muł potrafił na lata zamaskować spoczywające tam wojenne pamiątki.
autor zdjęć: arch. 13dTr
komentarze