moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

83 lata temu kpt. Skarżyński przeleciał nad Atlantykiem

Bez łodzi ratunkowej, spadochronu i radia, za to w odświętnej marynarce – w 1933 roku kapitan Stanisław Skarżyński jako pierwszy Polak przeleciał nad Atlantykiem. W polskim samolocie RWD-5bis pokonał 3852 kilometry z Saint Louis w Afryce Zachodniej do Maceió w Brazylii. Ważący niespełna 450 kilogramów RWD-5bis jest najmniejszym samolotem, jaki do tej pory pokonał Atlantyk.

Stanisław Skarżyński (w środku) w towarzystwie inżyniera Stanisława Rogalskiego (na prawo od kpt. Skarżyńskiego) oraz Jerzego Wędrychowskiego (na lewo od kpt. Skarżyńskiego) przed samolotem RWD-5 bis o numerze rejestracyjnym SP-AJU.

Wieczorem 7 maja 1933 roku na lotnisku Saint Louis w Senegalu kpt. Stanisław Skarżyński zatankował 700 litrów benzyny do niewielkiego polskiego samolotu sportowego RWD-5bis. Spakował mapy, dokumenty, przybory toaletowe oraz bieliznę. O jedenastej wieczorem wystartował, a jego celem była Brazylia. „Atlantyk! Któż z nas – lotników nie marzył o jego zdobyciu? Marzyłem i ja” – pisał kapitan w swojej książce „Na RWD-5 przez Atlantyk”. Jako pierwsi nad oceanem przelecieli 15 czerwca 1919 roku Brytyjczycy – John Alcock i Arthur Whitten Brown.

Pilot z przypadku

W Polsce próbę pokonania Atlantyku z Europy do Stanów Zjednoczonych podjęli w 1928 roku majorowie Ludwik Idzikowski i Kazimierz Kubala. Po kilkunastu godzinach uszkodzenie silnika zmusiło ich do awaryjnego wodowania. Niespełna rok później lotnicy ponowili próbę. Samolot znów uległ awarii i podczas lądowania na wysepce na Azorach zginął major Idzikowski.

Po tych wydarzeniach władze wojskowe zakazały podejmowania dalszych lotów transatlantyckich. Jednak w 1933 roku zgodę na taką próbę uzyskał od Departamentu Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych 34-letni kapitan Skarżyński. Jak opowiadał dr inż. Andrzej Glass, historyk lotnictwa, podczas seminarium zorganizowanego w 80. rocznicę lotu, Skarżyński został pilotem właściwie przez przypadek. – Gdy jako żołnierz walczył pod Radzyminem w wojnie polsko-bolszewickiej został ciężko ranny w kolano. Ponieważ nie mógł służyć dalej w piechocie, przeniósł się do lotnictwa – mówił historyk.

Oficer skończył Szkołę Pilotów w Bydgoszczy i dostał przydział do 1 Pułku Lotniczego w Warszawie, a następnie do Departamentu Aeronautyki MSWojsk. W 1931 roku zyskał lotniczą sławę dzięki rajdowi dookoła Afryki samolotem PZL-Ł2. Razem z obserwatorem por. Andrzejem Markiewiczem pokonali 25 770 kilometrów.

Z Afryki do Brazylii

Do rekordowego lotu nad Atlantykiem polscy inżynierowie przygotowali dla Skarżyńskiego specjalną wersję RWD-5bis. Na miejscu pasażera i na skrzydłach zamontowano dodatkowe zbiorniki paliwa, w sumie na 752 litry. Dzięki temu zasięg samolotu zwiększył się do około 5000 kilometrów, czyli maszyna mogła lecieć bez tankowania 28–29 godzin.

W celu zmniejszenia wagi samolotu Skarżyński zrezygnował z radia i sekstansu, pozostawiając – jako jedyne urządzenie nawigacyjne – busolę. Nie zabrał też pneumatycznej łodzi ratunkowej ani kapoka na wypadek przymusowego wodowania. – Dzięki tym oszczędnościom RWD-5bis ważył zaledwie 446 kilogramów – mówił dr Glass. Podczas seminarium Maciej Skarżyński, syn pilota mieszkający w Wielkiej Brytanii, opowiadał, że przygotowania utrzymywano w tajemnicy. – Ojciec był skromnym człowiekiem i o zamiarze rekordowego lotu wiedzieli tylko wojskowi zwierzchnicy – podkreślał.

Samolot RWD-5 BIS, nr rej. SP-AJU, na którym kapitan Stanisław Skarżyński dokonał przelotu przez Atlantyk.

Z Warszawy kapitan wystartował 17 kwietnia i przez Paryż dotarł do Saint Louis, który uznał za najkorzystniejszy punkt do startu. Pierwszą część drogi nad oceanem leciał we mgle. Z sennością walczył na dwa sposoby: przepompowywał paliwo ze zbiornika kadłubowego do skrzydłowych albo coś podjadał. Pokonał nad oceanem strefę deszczów oraz silnych wiatrów i znalazł się nad lądem około 15 kilometrów od zamierzonego celu.

8 maja, po ponad 20 godzinach lotu, wylądował na małym lotnisku w Maceió w północno-wschodniej Brazylii. W ten sposób jako pierwszy Polak przemierzył samolotem Atlantyk. Przelatując 3852 kilometry, ustanowił też międzynarodowy rekord długości przelotu maszyną sportową o wadze do 450 kilogramów. – Do dziś jego samolot pozostaje najmniejszym, jaki przeleciał nad Atlantykiem – podkreślał dr Glass.

Polski triumf

W Polsce na wieść o rekordowym locie wybuchł prawdziwy entuzjazm. „Samotny orzeł zmierzył miarą Atlantyku nasze marzenie i własne męstwo”, „Brawurowy przelot", „Triumf polskich skrzydeł!” – donosiły gazety. Podkreślano też, że Skarżyński do tego wyczynu nie włożył nawet kombinezonu pilota. „Był w ubraniu marynarkowem szarego koloru, zabrał ze sobą kapelusz i jasny płaszcz” – pisali dziennikarze.

2 sierpnia, po spotkaniach z Polonią w Brazylii, kapitan wrócił do Warszawy owacyjnie witany na lotnisku mokotowskim. Gdy dziennikarze pytali go, który odcinek wyprawy był najtrudniejszy odpowiedział: – Warszawa–Okęcie z powodu niemiłosiernych kocich łbów na drodze. Poza tym cała droga była zupełnie łatwa.

Za swoje osiągnięcia kapitan Stanisław Skarżyński został awansowany do stopnia majora, a w 1936 roku otrzymał od Międzynarodowej Federacji Lotniczej – jako pierwszy i dotąd jedyny Polak – Medal Blériota przyznawany za największe osiągnięcia lotnicze. W 1933 roku objął dowództwo dywizjonu w 1 Pułku Lotniczym, potem został zastępcą dowódcy 4 Pułku Lotniczego w Toruniu. Wybuch wojny zastał podpułkownika Skarżyńskiego w Rumunii, gdzie jako zastępca attaché lotniczego organizował przerzuty lotników do Francji. Potem sam przedostał się do Wielkiej Brytanii i na własną prośbę został skierowany do lotów bojowych w 305 Dywizjonie Bombowym. Zginął 26 czerwca 1942 roku, gdy wracał z wielkiego nalotu na Bremę. Pilotowany przez niego bombowiec Vickers Wellington trafiony w silnik przymusowo wodował na Morzu Północnym. W czasie ewakuacji Skarżyński utonął zmyty przez falę. Po odnalezieniu ciała pochowano go na holenderskiej wyspie Terschelling w kwaterze wojennej Wspólnoty Brytyjskiej.

Pośmiertnie pilot został awansowany do stopnia pułkownika, a w 2009 roku jego imię przyjęła 8 Baza Lotnictwa Transportowego w Krakowie-Balicach. – Pułkownik Skarżyński to jedna z najwybitniejszych postaci polskiego lotnictwa, która do dziś inspiruje pilotów – mówi kpt. Maciej Nojek, oficer prasowy jednostki. Dodaje, że podejmując się rekordowego lotu Skarżyński pokonywał własne ograniczenia, wykazał się też doskonałymi umiejętnościami pilotażu i nawigacji. – Jest dla nas wzorem do naśladowania – podkreśla oficer.

Anna Dąbrowska

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe

dodaj komentarz

komentarze


Polskie „JAG” już działa
 
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Strategiczne partnerstwo
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Snipery dla polskich FA-50
Ostrogi dla polskich żołnierzy
Namiastka selekcji
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Karta dla rodzin wojskowych
Żeby nie poddać się PTSD
Ogień nad Bałtykiem
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Święto marynarzy po nowemu
Olimp w Paryżu
„Bezpieczne Podlasie” na półmetku
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Długa droga do Bredy
Szef MON-u o podkomisji smoleńskiej
The Power of Buzdygan Award
Polsko-czeska współpraca na rzecz bezpieczeństwa
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Polski wkład w F-16
Polska liderem pomocy Ukrainie
Witos i spadochroniarze
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Zagrożenie może być wszędzie
Jak dowodzić plutonem szturmowym? Nowy kurs w 6 BPD
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Breda w polskich rękach
Olympus in Paris
Nominacje generalskie na 106. rocznicę odzyskania niepodległości
Rajd pamięci i braterstwa
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Ostre słowa, mocne ciosy
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Rosomaki na Litwie
Odznaczenia dla amerykańskich żołnierzy
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Kleszcze pod kontrolą
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Zmiana warty w PKW Liban
Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
Rumunia, czyli od ćwiczeń do ćwiczeń
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Nowe pojazdy dla armii
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Żołnierze, zdaliście egzamin celująco
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Czworonożny żandarm w Paryżu
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO