Naprawdę trudno pozytywnie podsumować mijający rok pod względem realizacji programów modernizacyjnych dla armii. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że po raz kolejny wojsko zwróci 1 stycznia do budżetu państwa lwią część pieniędzy przeznaczonych w 2015 roku na nowy sprzęt i uzbrojenie. Ale czy mogło być inaczej, skoro w ostatnich 12 miesiącach nie podpisano żadnej większej umowy zbrojeniowej?
Owszem kupowanie wojskowego uzbrojenia, szczególnie tego nowoczesnego, z pewnością nie jest zadaniem łatwym. W zasadzie armie na całym świecie zmagają się z tymi samymi problemami – jak robić to szybko i skutecznie, jednocześnie godząc interesy wojska i lokalnej zbrojeniówki, zachowując transparentność i racjonalność przy wydawaniu publicznych pieniędzy.
Wojskowi odpowiedzialni za zakupy sprzętu i uzbrojenia tłumaczą, że czasem lepiej opóźnić procedury, ale mieć pewność, że zostały zachowane wszystkie standardy, że nie doszło do zaniedbań, a publiczne pieniądze nie zostały narażone na szwank. Jednak analizując bliżej poszczególne projekty modernizacyjne, nie można nie zauważyć, że w wielu przypadkach takie tłumaczenie to zasłona dymna, kotara, która ma ukryć zwykłą nieudolność.
Rok 2014 był dla modernizacji polskiej armii rokiem udanym. W grudniu podpisane zostały dwa duże kontrakty na nowoczesną, bardzo potrzebną Siłom Zbrojnym RP broń. Chodzi o umowę na kupno pocisków dalekiego zasięgu powietrze–ziemia AGM-158, którymi z samolotów F-16 można razić cele oddalone o kilkaset kilometrów. Podpisano też kontrakt na dostawę dla drugiego dywizjonu rakietowego 24 pocisków przeciwokrętowych NSM.
Mijający rok niestety nie był już tak owocny. Musiałem bardzo uważnie przejrzeć internetowe archiwum, aby odnaleźć większe tegoroczne kontrakty. Oczywiście, czasem dziesięć mniejszych umów odpowiada jednej dużej, ale nawet takie liczenie nie zmieni faktu, że po raz kolejny nie wydamy wszystkich pieniędzy przeznaczonych na modernizację armii w danym roku. Nie zrobimy tego, mimo że potrzeby rozpisane w ramach PMT 2012–2022 są ogromne i daleko wykraczają poza 2 procent PKB, jakie przeznaczane jest na wojsko.
Przykładów przetargów, które miały zakończyć się w mijającym roku, jest niestety sporo. Zaczynając od umowy na modernizację czołgów Leopard 2A4, przez kontrakt na kupno czterech typów bezzałogowców rozpoznawczych i rozpoznawczo/uderzeniowych – Orlika, Wizjera, Gryfa i Zefira, po kontrakty na dostawę wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Homar. Już nie mówię o Caracalach. Aby zachować obiektywizm, trzeba jednak podkreślić, że w przypadku śmigłowców nie zrobiono tego na wyraźną prośbę prezydenta Andrzeja Dudy.
A dobre wieści? Cóż, na pewno warto wspomnieć, że w tym roku po raz pierwszy od kilku dekad zwodowano dwa nowe okręty dla marynarki wojennej RP: ORP Kormoran i ORP Ślązak.
komentarze