Policja ma już kobietę generała. A co z wojskiem? Cóż, w tej materii armia jest dość ostrożna, żeby nie powiedzieć konserwatywna – pisze kmdr. Bożena Szubińska, była przewodnicząca Rady ds. Kobiet w Siłach Zbrojnych.
Niedawno mieliśmy okazję usłyszeć o nominacji na stopień generała pierwszej kobiety w policji. Po 25 latach służby generalskie szlify otrzymała nadinspektor Irena Doroszkiewicz. Jednak pierwszą kobietą, która została wyniesiona do rangi generała w służbie czynnej, została nadinspektor Lidia Mołodecka ze Służby Celnej. Stało się to w październiku 2014 roku. Warto przypomnieć, że Służba Celna jest formacją o najwyższym stopniu sfeminizowania (43 proc.), a kobiety stanowią 26 proc. kadry kierowniczej w tej służbie.
Policja obchodzi właśnie 90-lecie służby kobiet w jej strukturach. Członkowie tej formacji zdążyli się już przyzwyczaić do pracy z kobietami, a społeczeństwo akceptuje obecność kobiet w szeregach policyjnych, często nawet dużo bardziej oczekiwaną niż mężczyzn. Policja to formacja w 15 proc. sfeminizowana. Pełni w niej służbę blisko 15 tys. kobiet, często na wysokich stanowiskach szczebla dowódczego.
Zupełnie inaczej jest z wojskiem, które od wieków było postrzegane jako bastion męskości i bardzo trudno było zarówno samym żołnierzom, jak i społeczeństwu przełamać tę barierę mentalną. Mimo pojawienia się w przeszłości kilku kobiet w szeregach armii, nadal funkcjonowało fałszywe przekonanie o braku przydatności kobiet w wojsku, utrudniając paniom przełamanie stereotypów.
W polskim wojsku kobiety nie od razu miały równe szanse i równe możliwości na ścieżce realizacji ich karier zawodowych. Pierwsze, które pojawiły się w armii, dostały się do niej na warunkach szczególnych, ponieważ armia nie była organizacyjnie i logistycznie przygotowana do ich obecności. Nie zapewniała im warunków służby związanych z ich potrzebami i biologiczną odmiennością. Dopiero wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego otworzyło tak naprawdę równe szanse i równe możliwości. Kobiety zaczęły edukację w systemie wojskowym, czym otworzyły sobie drogę do zajmowania stanowisk wcześniej dla nich niedostępnych.
Aktualnie zawodową służbę wojskową pełni w Polsce ponad 3 tysiące kobiet (to 3,73 proc. wszystkich wojskowych). Z kolei w szkołach wojskowych do zawodu żołnierza przygotowuje się 420 pań. Nie jest to oszałamiająca liczba w stutysięcznej armii. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że mamy za sobą 27 lat prowadzonej nieprzerwanie rekrutacji oraz naszej obecności w NATO i UE, dla których zasada równości płci jest fundamentem. Ciągle jeszcze odsetek kobiet w naszej armii jest najniższy zarówno w NATO, jak i w porównaniu do innych formacji mundurowych w naszym kraju. W NATO miernikiem zrozumienia i poziomu wrażliwości na sprawy równości płci jest m.in. wskaźnik procentowy obecności kobiet w armii oraz na stanowiskach dowodzenia i wysokich stanowiskach decyzyjnych, m.in. na stanowiskach generalskich. Poziom integracji kobiet w armiach należących do Sojuszu jest monitorowany, a sporządzane raporty obejmują wymienione wskaźniki.
Z danych statystycznych MON (z marca 2015 roku) wynika, że w korpusie oficerskim służbę pełni 1169 kobiet, z czego w korpusie oficerów starszych (od stopnia majora do pułkownika) 135. Stanowi to 1,3 proc. tego korpusu. Aktualnie w wojsku jest 10 kobiet w stopniu pułkownika. Teoretycznie (spełniając warunki ustawowe) mogłyby one awansować do kolejnego w hierarchii wojskowej stopnia – generała brygady. Jednak w świetle słów szefa MON (wypowiedzianych w 2013 roku na konferencji poświęconej 25-leciu służby kobiet), które dotyczyły posiadania doświadczenia operacyjnego, żadna z tych kobiet nie ma szans na generalski awans. Żadna z nich nie ma bowiem wspomnianego doświadczenia, ale też pamiętajmy, że nie miała żadnych możliwości i szans zdobycia go. Kobiety te mimo wysokich kwalifikacji, wykształcenia, dobrej służby znalazły się w ślepym zaułku, nieprowadzącym do awansu pionowego. To one właśnie dostrzegają tzw. szklany sufit. Awans jest w zasięgu ręki, ale nie dla nich, bo nie miały takich szans i możliwości.
Jednak wśród tych 10 kobiet o zawodach medycznych i prawniczych nie ma takiej, która odebrała pełną edukację wojskową (studia w akademii lub szkole wojskowej), dającą perspektywy w karierze wojskowej i będącą niejako przepustką do kariery wojskowej po „szkole generałów”. Nie miały one takich możliwości, nie miały więc szans.
Żadna z tych pań nie zajmuje stanowiska dowódczego wysokiego szczebla ani równorzędnego do niego (które są stanowiskami generalskimi). Zajmują one co najwyżej stanowiska średniego szczebla zarządzania czy dowodzenia, niepredestynujące je do sięgania po szlify generalskie.
Kobiety pionierki w służbie napotykały na swoich ścieżkach karier służbowych wiele przeszkód i musiały walczyć o zmiany, tworząc Radę ds. Kobiet w SZRP, wywierając wpływ na zmiany prawne dopuszczające kobiety do służby na takich samych prawach jak mężczyzn (m.in. nauka w szkole, dostęp do korpusu szeregowych zawodowych, zrównanie wieku emerytalnego obu płci, dostęp do pełnego szkolenia wojskowego, udogodnienia w łączeniu służby z wychowaniem dzieci). Warto zauważyć, że Rada ds. Kobiet walczyła o poszerzanie praw dla kobiet żołnierzy w obszarze równości płci, dostępu do edukacji, zajmowania stanowisk służbowych, dostępu do szkoleń, awansów, udziału w misjach, które były zawsze otwarte dla mężczyzn (rezolucja UNSCR 1325 Kobiety, Pokój, Bezpieczeństwo).
Mam wrażenie, że wojsko nie dojrzało jeszcze do myśli, że kobieta może być generałem. Może gdy kobiety z wykształceniem wojskowym, które na równych zasadach pełnią służbę w wojsku, przejdą ścieżkę kariery zawodowej (dowódczej), to za jakieś 10 lat dostaną szanse na najwyższy awans w wojsku. W historii wojskowości są dwie Polki, które otrzymały stopień generalski: gen. bryg. Maria Wittek, która odebrała nominację z rąk prezydenta Lecha Wałęsy, oraz gen. bryg. Elżbieta Zawacka, którą mianował na generała prezydent Lech Kaczyński.
Aktualnie kobiety absolwentki szkół wojskowych zajmują ok. 400 stanowisk pionu dowodzenia (najczęściej to stanowiska dowódcy plutonu). Najwyższe stanowisko w hierarchii struktury dowodzenia zajmowane przez kobiety to dowódca kompanii. Zajmuje je około 30 kobiet.
Przy szczęśliwym zbiegu okoliczności i dzięki zmianom w kulturze organizacyjnej wojska, szybko rosnącej świadomości równowagi płci (o co nie jest łatwo w wojsku z powodu królujących stereotypów), woli politycznej kierownictwa resortu obrony, SKON, BBN być może za 10 lat któraś z kobiet dostąpi zaszczytu bycia nominowaną na stopień generała. Będziemy wówczas w gronie państw, które nie tylko deklarują zasadę równości w życiu publicznym, społecznym, ale realizują ją i śmiało wdrażają. Tak jak przystało na nowoczesne, otwarte i odważne państwo, które stawia na potencjał całości społeczeństwa, a nie tylko jego połowy.
Ale w życiu różnie bywa, mówi się, że niezbadane są wyroki boskie i kadrowe. Może ten szczęśliwy dzień nastąpi wcześniej, czego życzę koleżankom w wojsku.
komentarze